Gliwickie Metamorfozy

Wielkanoc Ostern cd.

Małgorzata Malanowicz

Gliwice 2012
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

       

   Wielkanocna niedziela rozpoczyna się uroczystą mszą – rezurekcją. 

   

   

   Po mszy wszyscy domownicy zasiadają do uroczystego śniadania, na którym zjada się poświęcone pokarmy. Dawniej do świątecznego śniadania obowiązkowo podawano chrzan, którego spożywanie symbolizowało mękę Chrystusa pojonego octem i żółcią. Na stole stawiano też baranka z ciasta. Na Śląsku niedziela to dzień bez dymu i ognia, czyli w tym dniu nie gotowano na piecu. Śniadaniu towarzyszyły zabawy związane głownie z tłuczeniem jaj. Komu udało się zbić jajkiem jajko przeciwnika zabierał je sobie. Dla dzieci najprzyjemniejszą zabawą było „szukanie zająca" czyli niespodzianek w gniazdach wcześniej zrobionych przez siebie na podwórku lub w ogrodzie. Prezenty te nie były bogate – najczęściej były to jajka malowane, jajeczka z cukru lub baranek cukrowy czy zajączek z czekolady.

   

   

   No właśnie. Dlaczego zajączek ?

   Zajączek w wielu kulturach, począwszy od starożytności, kojarzony był z płodnością, przyrodą, odrodzeniem i ruchliwością. Dopiero w XVII wieku połączono ten symbol ze Świętami Wielkanocnymi. Do Polski zwyczaj dotarł z Niemiec na początku XX wieku.

   

   

   Innym kojarzonym ze świętami stworzeniem jest kurczak, jako ściśle związany z symbolem jajka, poza tym jego żółta barwa symbolizuje wieczność, odrodzenie i słońce. Wykluwający się kurczak symbolizuje zwycięstwo życia.

   

   Poniedziałek Wielkanocny nie bez przyczyny nazywany również bywa „lanym poniedziałkiem”. Chłopcy od rana czatowali z wodą na dziewczęta, aby je polać wodą. 

   

   

   Chodzili także po domach, zwłaszcza do tych dziewcząt, które im się podobały. Zwyczaj ten nazywano dyngusem lub śmirgustem. Wierzono, że woda w wielkanocny poniedziałek „przyda licu gładkości i rumieńca”. Ponadto liczba kawalerów, uganiających się za dziewczyną z wiadrami, świadczyła o jej atrakcyjności. Gospodarze również nie zabraniali oblewania swoich córek, bo dla ojca przemoczenie córki do suchej nitki wróżyło urodzaj i pożytek z gospodarskich zwierząt. Znacznie wzrastały też szanse panny na korzystne zamążpójście. W niektórych okolicach zaplatano z wierzbowych witek tzw „rózgi wielkanocne” i nimi smagano w wielkanocny poniedziałek dziewczęta. W zamian dziewczęta obdarowywały chłopców kroszonkami.

       
       
       

   Innym poniedziałkowym obyczajem, ale już nie tak powszechnym, były procesje konne. Zwyczaj ten nadal jest kultywowany w Ostropie co najmniej od połowy wieku XVII. Miał on dwojakie cele: z jednej strony sprawdzenie stanu zasiewów, z drugiej uproszenie błogosławieństwa i wzrostu upraw na polach.

   

   

   

   

   

   W Poniedziałek Wielkanocny zaraz po południu przed kościołem formuje się procesja.  

   

   

   

   

   Na przedzie trzej młodzieńcy (jak nakazuje tradycja wyłącznie kawalerowie) z krzyżem procesyjnym. 

   

   

   Za nimi pozostali jeźdźcy wiozący symbole  Zmartwychwstania Pańskiego Paschał, Krzyż przepasany czerwoną stułą i figurę Zmartwychwstałego Chrystusa. 

   

   

   

   Procesja wyjeżdża poza zabudowania i przemierza pola wzdłuż granic parafii, a uczestnicy zanoszą modły o dobry urodzaj. 

   

   

   

   

   

   Wędrówka po polach trwa około czterech godzin z krótką przerwą na poczęstunek. Kończy się przy kościele, odbywa się jeszcze krótkie nabożeństwo i kapłan udziela błogosławieństwa sakramentalnego.

   

   

   

   Po wyjściu z kościoła uczestnicy procesji zdejmują z siebie wieńce i starają się tak nimi rzucić, aby zawisły na krzyżu misyjnym ten kto pierwszy zawiesi swój wieniec na krzyżu jeszcze w tym samym roku stanie na ślubnym kobiercu. Kiedyś w procesji brali udział wyłącznie mężczyźni przybrani w mirtowe wieńce ozdobione kwiatami (kawalerów rozpoznawało się po podwójnych wieńcach), a teraz różnie to bywa.....