„Gliwickie Metamorfozy” |
„Wodzenie
bera” |
Krzysztof
Majnusz |
|
www.gliwiczanie.pl |
|
gliwickie_metamorfozy@op.pl |
|
|
|
|
|
|
W każdą
ostatnią sobotę karnawału bery chodzą od domu do domu, muszą
zapukać do wszystkich domostw we wsi , bo przecież każdy chce
mieć urodzaj i szczęście. Korowód przebierańców wyrusza w
godzinach rannych najczęściej spod remizy, idą w nim niedźwiedź,
gajowy, baba, lekarz, strażak, diabeł, policjant, kominiarz i
para nowożeńców. Około 20-osobowa grupa idzie przez wieś. Na
czele orkiestra, do każdego domu podchodzą z muzyką. Policjant
gwizdkiem oznajmia o wizycie bera, a lekarz pyta gospodarzy o
zdrowie. Diabły smarują twarze sadzą zmieszaną ze starym
olejem. Gospodyni albo jej córka powinna z berem zatańczyć, a
jej mąż poczęstować misia i jego kompanów gorzałką. Ferajna
wodząca niedźwiedzia bardzo często płata różne drobne figle
– zatrzymuje samochody by wręczyć „mandaty"
za nieistniejące przewinienia jak zbyt powolna jazda lub mocno
napompowane opony itp. Mandaty te są w rzeczywistości
zaproszeniami na sąd nad niedźwiedziem.
Ludzie wierzą, że przyjęcie przebierańców
zapewni szczęście i dostatek a także urodzaj. Wodzenie bera
trwa dobrych kilka godzin kończy się wieczorem zabawą, w której
mogą uczestniczyć wszyscy mieszkańcy wsi pod warunkiem, że się
przebiorą. Przed północą „niedźwiedź”
zostaje zgładzony zgodnie ze decyzją przebierańców i
mieszkańców wsi. Wyrok wykonuje myśliwy – niedźwiedź
przy wielkim huku pada martwy na podłogę. Zgon musi potwierdzić
lekarz bądź pielęgniarka, obecni na zabawie. Martwego niedźwiedzia
wynosi się z sali, na której dalej trwa zabawa do białego rana.
Lecz miś pozostawia po sobie potomka – małego misia (najczęściej
jest to pluszowa zabawka), który jest gwarantem, że
tradycja nie zginie i za rok w karnawale znów będzie się wodzić
niedźwiedzia.
Skąd wzięło się wodzenie bera i dlaczego właśnie
niedźwiedź-ber gra główną rolę w przedstawieniu –
trudno dziś dokładnie określić. Przypuszcza się że zwyczaj
ten sięga XIV lub XV wieku, kiedy to na Śląsku można było
jeszcze spotkać niedźwiedzie, podchodzące czasami do chłopskich
zagród. Drugi wariant to nawiązanie do wesołych pokazów wędrownych
cyrkowców z żywym zwierzęciem. Zwyczaj ten jest kultywowany
jedynie na wsiach śląskich – opolszczyźnie jak również
na ziemi raciborskiej. My uczestniczyliśmy w wodzeniu bera
we wsiach Łubie i Kopienica gminy Zbrosławice. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|