|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
12
sierpnia
Szlakiem
leśniczówek
Trasa punktowana do
odznaki "Wędrowiec gliwicki"
|
|
|
|
|
|
|
W niedzielę odbyła się
kolejna wycieczka cyklu Lata z Metamorfozami. Na rynku zebrały się
34 osoby jak widać sezon urlopowy w pełni a i członkowie Klubu
wyjechali na 61Centralny Zlot Turystów Kolarzy "ANTONIN
2012". Ruszyliśmy w dwóch grupach pierwszą prowadził kol.
Alfred Sołtys a pomagał mu kol. Krzysztofa Kłoda, drugą kol.
Adam Czerniawski któremu pomagał kol z Rudy Śląskiej Tadeusz
Marzec. Paweł Pyrka jako wolny strzelec starał się uwiecznić
wszystko na zdjęciach. Wyjazd z miasta na szczęście nie był
zbyt kłopotliwy i szczęśliwie dojechaliśmy do niebieskiego
szlaku który nas poprowadził przez rezerwat Las Dąbrowa. Na ścieżce
dydaktycznej odbyła się krótka prelekcja mająca na celu
scharakteryzowanie rezerwatu i wyjaśnienie skąd wzięła się
nazwa drzewostanu grądowo - łęgowego występującego w
rezerwacie. Jadąc dalej malowniczymi ścieżkami dotarliśmy do
Brzezinki. Chwila postoju parę słów o Brzezince a właściwie o
obozie który się tu znajdował oraz wskazanie miejsca
usytuowania obelisku upamiętniającego dokonanego mordu na jeńcach
radzieckich. Obok leśniczówki w Brzezince wjechaliśmy na aleję
bunkrową gdzie zatrzymaliśmy się przy jednym z bunkrów a jest
ich na tym odcinku 5. Opowiadając uczestnikom wycieczki o
przeznaczeniu tego typu bunkrów skorzystałem z obecności Adama
który scharakteryzował i porównał te bunkry do odwiedzanych
przez nas wcześniej na wycieczce "Szlakiem
Fortyfikacji" . Wspomniana również została historia
tragicznej śmierci leśniczego Maksa Mendla którego krzyż minęliśmy
jednak nie wszyscy go zauważyli. W planach miałem małą zabawę
polegającą na odszukaniu krzyża ale wczorajsze deszcze
skorygowały plany a i pogoda jak na razie idealna do jazdy ale
mogło by być trochę więcej słońca. Wyjechaliśmy z lasu
i przez Bojszów dotarliśmy do Łączy. Koło boiska zrobiliśmy
odpoczynek jak się okazało nader słuszny gdyż kilka osób
skorzystało z dobrodziejstw gastronomii i pozamawiali sobie kawy,
herbaty a nawet bigosy dla pokrzepienia nadwątlonych sił. Po
odpoczynku i posiłku ruszyliśmy szlakiem niebieskim na Kozieławy.
Przed samą Starą Kuźnią nastąpiła dość poważna awaria.
Pani Janinie zerwał się łańcuch lecz na tyle szczęśliwie, że
tylko jedna skuwka spadła a druga jeszcze trzymała. Adam powoli
z panią Janiną dojechali do nadleśnictwa, a my dotarliśmy w
miejsce gdzie kiedyś stała leśniczówka a teraz jest urocza
polana z miejscem na ognisko i możliwością schronienia się
przed deszczem. W końcu dotarliśmy do celu naszej wyprawy
nadleśnictwa w Starej Kuźni gdzie powitał na pan Arkadiusz Mańczyk.
Za jego uprzejmością mogliśmy wysłuchać wielu ciekawych
historii oraz zwiedzić muzeum leśne, wystawę owadów i motyli
oraz wejść na wieżę obserwacyjną by zobaczyć jak wielki
obszar lasów strawił ogień 20 lat temu. Po mile spędzonym
czasie na zwiedzaniu podziękowaliśmy i ruszyliśmy dalej.
Jeszcze tylko mała rundka po ścieżce dydaktycznej i w drogę na
posiłek. Panie w Złotym Bażancie już powiadomione więc można
jechać. Po drodze kolejna atrakcja stare lokomotywy stojące na
bocznicy w Kotlarni. Grzechem by było ludziom tego nie pokazać
zwłaszcza że jest z nami Adam a to jego zawodowy konik. Od ręki
zrobiona prelekcja u większości wzbudziła zainteresowanie.
Jednak powoli odzywał się głód więc ruszyliśmy. Kto
pierwszy ten lepszy żurki zniknęły z menu w mgnieniu oka, na
szczęście oferta była na tyle bogata że każdy mógł sobie coś
wybrać. W czasie oczekiwania zaczęło padać a właściwie to lać
i to tak że wszyscy uciekli do środka tylko rowery mokły. Chyba
ktoś nad nami czuwał, że nas nie zlało a ten deszcz cały czas
się kręcił. Po zjedzeniu posiłku i wypiciu kawy chcieliśmy
ruszyć bo już wyszło słonko jednak powstrzymał nas jeden z
uczestników wycieczki kol. Tomek - "Harnaś" miał w
telefonie zainstalowany radar pogodowy który w czasie
rzeczywistym pokazywał co się dzieje. Jak się okazało było
to zbawienne w skutkach bo wjechali byśmy prosto w burzę. A tak
jeszcze chwila postoju się wydłużyła i dzięki temu nie zlani
między kałużami ruszyliśmy dalej w drogę powrotną. Bardzo
fajnym skrótem prosto pod kaplicę św. Magdaleny która ocalała
z pożaru pomimo że ogień szalał wokoło. Próbuje się
stworzyć kolejną legendę cudownego ocalenia a jak się okazało
zasługi należy przypisać strażakom którzy cały teren wkoło
kaplicy oraz kaplicę zlali pianą dzięki czemu ogień poszedł
bokami. Udaliśmy się w kierunku Tworoga Małego i tu
wjechawszy w zielony szlak mogę stwierdzić że tu akurat deszcz
okazał się zbawienny kto zna ten szlak to wie jak się jedzie po
tych piachach a tym razem nie było większych problemów.
Ostatnim punktem programu była kaplica św. Rocha stojąca sobie
przy drodze. Wycieczkę zakończyliśmy w Sośnicowicach tu powoli
ludzie zaczęli się rozjeżdżać w dogodnych dla siebie
kierunkach. Sądzę że niewiele osób znało te wszystkie miejsca
i choć tematem były leśniczówki chciałem również pokazać
że las to nie tylko grzyby. Z pewnością ta wycieczka była inna
niż wszystkie metamorfozy do tej pory. Pokazałem uczestnikom
rajdy trochę inną formę Turystyki Rowerowej myślę że im się
to spodobało. Generalnie wycieczka udała się tak na 75 % trochę
zabrakło słońca które przedzierając się przez liście drzew
w lasach dodało by z pewnością jeszcze więcej uroku.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|