Gliwickie Metamorfozy

Duchy Starej Huty za kulisami filmu

Małgorzata Malanowicz

Zdjęcia: Andrzej Kupidłowski, Małgorzata Malanowicz, Jerzy Olejnik, Grzegorz Ożga, Marek Pęczak, Karol Widuch "Gruba Klisza"
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

     Myśl o stworzeniu na Cmentarzu Hutniczym widowiska "Światło i dźwięk" chodziła mi po głowie od dłuższego czasu. Wprawdzie organizowane przez nas gry miejskie cieszyły się sporym powodzeniem, ale po "Listach z Frontu" (2014), "Potrójnym życiu Wilhelma B." (2016) i "Niech się mury pną" (2017) nie miałam pomysłu na kolejną spójną fabułę. Zorganizowana w 2018 roku gra "Wehikuł czasu" to była nie dająca satysfakcji składanka.  
     
     Pierwszy zarys scenariusza powstał już w 2017 roku. Widzowie mieli się poruszać główną aleją. Narrator przez głośnik czytałby stosowne teksty, a w przerwach płynęłyby dźwięki dzwonów, stare kościelne pieśni, różnojęzyczny gwar itp. Po obu stronach miały się kolejno ukazywać postacie "bohaterów". Rozmawialiśmy o rodzaju "czarnego teatru", o tiulowych ekranach, na których miały być wyświetlane "ruchome obrazy", o dymiarkach, lampkach solarnych, ledach i mnóstwie innych efektów. Niestety na rozmowach się skończyło, bo nie udało się skrzyknąć koleżeństwa, żeby te pomysły przetestować na cmentarzu.  
     
     Wtedy na szczęście ktoś mi przypomniał o panu Aleksandrze Smolińskim (Ewelina - to byłaś Ty?), z którym poznaliśmy się już wcześniej, przy okazji "Misteriów Nepomuckich" w 2009 roku. To był strzał w dziesiątkę !!! Za panem Aleksandrem stał prowadzony przez niego Teatr Magazyn oraz cały sztab ludzi z zapleczem technicznym MDK-u.  
     
     Główny zamysł scenariusza - czyli oparcie się wyłącznie na oryginalnych tekstach - pozostał bez zmian. Wykorzystałam artykuły prasowe, pisma urzędowe, nekrologi itp. Zasadnicza różnica polegała na rezygnacji z widowiska "na żywo" i zastąpieniu go filmem. Choć trochę było szkoda widowiska, ale takie plusy jak uniezależnienie się od pogody, możliwość wykorzystania plenerów i nagranie jako trwały zapis przedsięwzięcia - przeważyły.  
     
     Wspomniałam o plenerach. Nie mogło się obyć bez starej Huty - czyli dzisiejszego GZUT-u. Dzięki życzliwości p. prezes Magdaleny Mokrzyckiej otrzymaliśmy zgodę na kręcenie w hali modeli i przestrzeni pomiędzy budynkami. Już na miejscu ekipa nie mogła się powstrzymać i "wtargnęła" do jednej z pustych w niedzielę hal. Szczęśliwie do dziś p. prezes nie urwała mi za to głowy. Patrząc na jak wspaniałe światło trafili w tej hali łatwo zrozumieć determinację i niesubordynację.  
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
     Willa Caro - wielkie podziękowania należą się dyrektorowi Grzegorzowi Krawczykowi za udostępnienie, a personelowi muzeum za cierpliwość - w końcu buszowaliśmy w willi przez wiele godzin. Hall, narożny salon i gabinet oraz otoczenie odegrały kilka różnorodnych ról.  
       
 
hall willi mieszkalnej

hall - siedziba dowódcy
 
       
 
hall - kantor biurowy
 
       
   
       
 
biurko od prawej - gabinet dyrektora Huty, miejsce konsultacji technicznych
 
       
 
biurko od lewej - punkt dowódcy wojsk rozjemczych :)
 
       
   
       
 
wejście do urzędu
 
       
   
       
     Cmentarz Hutniczy - tu na szczęście nikogo nie trzeba było pytać o zgodę :)   
       
     
       
     
       
     Uzupełnieniem były fragmenty filmów nagranych dużo wcześniej, kiedy pomysł dopiero kiełkował. Proces odlewania - podczas nocnej wizyty w GZUT-cie (umożliwił to nam p. Jerzy Trzoska, a "kręcił" Jurek Olejnik), przemarsz braci hutniczej (Stowarzyszenie Dolina Małej Panwi) i Regimentu von Lattorff z Koźla podczas Święta Mostu i Żeliwa w Ozimku, na które wybraliśmy się z Markiem w 2018 roku. Specjalnie dla nas uformowali się w trójki, tak jak to było w opisie pogrzebu grafa von Einsiedel (a TV Opole kręciło za nami, żeby nie przeszkadzać ;).
   Pojechaliśmy również w maju 2019 roku do Pszczyny, na piknik historyczny Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej i Kostiumingu “Krynolina”. Wprawdzie nakręcone tam filmy w efekcie się nie przydały, ale za to zawarliśmy nieocenioną znajomość z członkinią "Krynoliny" p. Justyną Domżalską-Mańka, o której w dalszej części.
 
       
   
       
   
       
   
       
   
       
     Główne zdjęcia - czyli sceny aktorskie w plenerach - nakręcił p. Tadeusz Połomski. Przeprowadził też casting wśród kur, do jakże ważnej roli w filmie :) On również zmontował całość filmu, w czym częściowo uczestniczyłam (miało być kilka godzin, a były trzy popołudnia i noce do drugiej, trzeciej nad ranem)  
       
   
       
     
       
   
       
   
       
     Oprócz części "ruchomej" ważną rolę odgrywały zdjęcia archiwalne. Ich źródła i ofiarodawców wymieniam w "stopce". Pojawiły się nie tylko w postaci przebitek, część z nich zebrałam w "album" przy okazji upamiętniając atelier Wilhelma Beermanna, a z fotografii urzędników skomponowałam pamiątkowe tableau.  
       
   
       
     
       
     
       
     
       
     Dźwięk - Profesjonalne nagranie możliwe było dzięki studiu nagrań w MDK z profesjonalistą p. Grzegorzem Gutowskim.  
       
   
       
     Muzyka - w zasadzie stanowiła neutralne tło, ale była jedna perełka. Wg historyka p. Jacka Schmidta, na jednej z płycin nagrobka Johna Baildona umieszczono słowa psalmu z 1640 roku "Gott ist und bleibt getreu". Muzykę tego psalmu skomponował Johann Sebastian Bach. Maciek Porański znalazł Kancjonał, w którym był zapis nutowy i tekst polski z 1840 roku. Specjalnie na potrzeby filmu psalm pięknie odśpiewała p. Anna Wolak przy akompaniamencie Jakuba Turkiewicza.  
     
     Kostiumy - planując wstępnie widowisko myśleliśmy (o jakże naiwnie), że wykorzystamy suknie uszyte przez naszą Elę Różalską, a dla panów "coś" się wypożyczy z teatru. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w tamtych czasach moda zmieniała się może nie tak prędko jak dziś, ale szybciej niż nam się wydawało. P. Justyna zaakceptowała tylko jeden z posiadanych przez nas kostiumów, natomiast sięgnęła do swoich przebogatych zasobów i nie tylko sama wystąpiła w stosownych kreacjach, ale ubrała również inne aktorki.  
       
 
kostiumy "nasze"
 
       
 
 "nasz" - jedyny zaakceptowany przez p. Justynę
 
       
     A to bogata kolekcja pani Justyny i pani Kasi   
       
   
       
   
       
       
       
     
       
     Z kostiumów dla panów największy problem stanowił mundur francuskiego żołnierza z okresu plebiscytu. Ostatecznie wypożyczyliśmy go aż z Poznania za duże pieniądze.  
       
     Pani Justyna dbała również na planie żeby wszystko wyglądało jak należy.  
       
   
       
   
       
     Scenografia i rekwizyty - Różne, różniste. Przynoszone z domu, pożyczane, wykonywane, kupowane.  
       
       
       
       
       
     Organizacja - Sprawy artystyczne wysuwają się oczywiście na plan pierwszy, bo to po ich efektach oceniane jest całe dzieło, ale nie można pominąć spraw organizacyjnych, a tych było co niemiara.
   Scena z ekranem i nagłośnieniem. Już miałam wstępnie przyobiecaną z MZUK-u, już po 3 miesiącach negocjacji uzyskałam zgodę PKP (scena miała stanąć poza ogrodzeniem cmentarza na miejscu dawnych torów wąskotorówki), kiedy wizja lokalna wykazała, że z powodu dwóch słupków ukrytych w chaszczach, wóz ze sceną nie wjedzie. Nie ma zmiłuj. Szukanie innej sceny. Załatwianie zgody MZUK na ustawienie tej nowej mniejszej sceny na terenie cmentarza. Pertraktacje z Tauronem odnośnie przyłączenia do sieci (ostatecznie naliczyli znacznie więcej niż pierwotnie była mowa, mimo, że nie przekroczyliśmy deklarowanego zużycia).
   Promocja - plakaty, ulotki, foldery, zaproszenia, gazety, media społecznościowe.
   Rozliczenie. To była największa z dotacji otrzymanych dotąd z urzędu, więc i mój strach o manko największy. Składając ofertę blisko rok wcześniej, naprawdę nie mogłam dokładnie przewidzieć wszystkich kosztów, a umowa pozwala na przesunięcia tylko w granicach 10%. I jeszcze formalności. Te wszystkie słówka i numerki na fakturach, które pani księgowej muszą pasować.
 
       
     Zanim jednak do rozliczeń doszło, trwała wytężona praca...   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
  A oto część wspaniałej ekipy:  
       
 
Aleksander Smoliński i Oskar Stramek nad scenopisem
 
       
 
Justyna Domżalska-Mańka

Katarzyna Kusiek
 
       
 

Robert Golda
 
       
 
 
       
 
Wiktoria Trusz

Władysław Mańka
 
       
       
     I nadszedł TEN dzień :) Pogoda szczęśliwie dopisała, a frekwencja przerosła nasze oczekiwania. Na "Metamorfozach" spoczął obowiązek zadbania o porządek na cmentarzu. Pola z zachowanymi grobami zostały ogrodzone taśmą, żeby widzowie po ciemku po nich nie deptali.
   Żeby w prezentacji pozostało coś z widowiska, p. Aleksander postanowił, że aktorzy w strojach (z własnym oświetleniem) "zejdą" z ekranu i będą się przechadzać wśród widzów.
 
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
   
       
  Pomysł i koordynacja: Małgorzata Malanowicz
Zdjęcia i montaż: Tadeusz Połomski (Pracownia filmowa MDK w Gliwicach)
Dźwięk: Grzegorz Gutowski (Edukacyjne Studio Nagrań MDK w Gliwicach)
Reżyseria, scenopis: Oskar Stramek (Teatr Magazyn MDK w Gliwicach)
Opieka artystyczna, II reżyser: Aleksander Smoliński (Teatr Magazyn MDK w Gliwicach)
Kostiumy: Justyna Domżalska-Mańka, Katarzyna Kusiek
Muzyka - psalm: Jakub Turkiewicz na organach kościoła pw. św. Antoniego, śpiew Anna Wolak (Koło wokalne MDK w Gliwicach)
Obsada: Justyna Domżalska-Mańka, Robert Golda, Mikołaj Kocołek, Michał Kulasek, Katarzyna Kusiek, Łukasz Magiera,
             Władysław Mańka, Agnieszka Pajączek, Aleksander Smoliński, Oskar Stramek, Hanna Szczęsna-Kozik (głos),
             Jeremiasz Szyp, Wiktoria Trusz, Julia Walczak, Alicja Zatorska

Źródła zdjęć archiwalnych:
Archiwum Państwowe w Katowicach, Oddział w Gliwicach
Muzeum w Gliwicach
Muzeum w Chorzowie
Śląska Biblioteka Cyfrowa
Gleiwitzer Heimatblatt
Stowarzyszenie Dolina Małej Panwi
zbiory prywatne: p. Stanisław Czerwień, p. Bogdan Zając, archiwa rodzin Dowerg i J
üngst