„GLIWICKIE
METAMORFOZY” |
Lato z Wędrowcem Gliwickim 2022
Śladami mniej znanych gliwickish
cmentarzy
i pozacmentarnych miejsc pochówku cz.I
|
Marek Klimurczyk
Zdjęcia: Ewa Hordyniak
VII.2022
|
|
www.gliwiczanie.pl |
|
gliwickie_metamorfozy@op.pl |
|
|
Trasa nazwana została
roboczo „Śladami mniej znanych gliwickich cmentarzy i
pozacmentarnych miejsc pochówków”, ale nazwa i
tematyka jest jedynie pretekstem. Pretekstem do spaceru
ulicami przepięknego miasta oraz pretekstem do
przedstawienia jego frapującej historii; do
zastanowienia się nad przeszłością i nie zawsze
właściwie dostrzeganym rozwojem Gliwic. Patrzenie na
Gliwice przez pryzmat byłych cmentarzy jest nie tylko
ciekawe ze względów kulturowych ale zwłaszcza
historycznych –
najstarsze z nich istniały jeszcze w średniowieczu co
pozwala spojrzeć na to jak wyglądało miasto przed
wielkimi zmianami po przejściu pod administrację pruską
(1740).
Wówczas miasto ograniczało się do śródmieścia w
granicach miejskich murów oraz dwu przedmieść:
bytomskiego i raciborskiego
–
oba z nich zawierały
obiekty sakralne wraz z cmentarzami, o których można już
tylko opowiedzieć, ponieważ praktycznie nie ma po nich
śladu. Nie ma śladu również po najstarszym cmentarzu w
obrębie miejskich murów, przy miejskiej farze. Warto
przy tym zwrócić uwagę, że wszystkie cmentarze na
terenie Gliwic powstały przed 1945 rokiem (poza dwoma
wyjątkami: cmentarzem w Łabędach przy ul. Wrzosowej
powstałym „amorzutnie” w styczniu 1945 roku z powodu
uszkodzenia mostu nad kanałem a zatwierdzonym urzędowo
dopiero uchwałą Prezydium MRN w 1956 roku oraz powstałym
w 1951 roku cmentarzem – pomnikiem żołnierzy sowieckich
przy ul. Sobieskiego).
Reasumując: odkąd Gliwice znalazły się w
granicach Polski więcej cmentarzy zostało tu
zlikwidowanych niż powstało - stąd aspekt historyczny
wędrówki po cmentarzach (nawet tych istniejących do dziś
i czynnych) jest jak najbardziej uzasadniony.
W opracowaniu trasy korzystałem przede wszystkim z pracy
Jacka Schmidta „Historia gliwickich cmentarzy” oraz
bogatej i wszechstronnej oferty wydawniczej Muzeum w
Gliwicach z kapitalną, sztandarową pozycją: „Biografią
miasta” Bogusława Tracza na czele.
Trasa podzielona została na dwie części. Spacery
odbędędą się: pierwsza część 3-go lipca, a druga 21
sierpnia 2022 roku.
Tutaj zamieszczamy krótki
reportaż z pierwszej części – tej, która odbyła się 3
lipca.
|
|
|
Trasa rozpoczęła się oficjalnie o
9:30 na Rynku w Gliwicach, ale chętnych zaprosiliśmy
już godzinę wcześniej na Sikornik, na ul. Żurawią
naprzeciw wylotu ul. Olchowej. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Pierwszymi zaprezentowanymi obiektami były mogiły
ludności cywilnej zamordowanej w 1945 roku podczas tzw.
"wyzwolenia" przez żołnierzy sowieckich, położone w
prywatnych ogródkach w obrębie ulicy Olchowej.
|
|
|
Przytoczę na początek dwa teksty źródłowe. Pierwszy to
wspomnienia gliwiczanki (do czerwca 1946 roku), pani
Marii Niederhofer, przetłumaczone z języka niemieckiego
przez pana Edwarda Kandorę, którego skoroszyt tłumaczeń
z języka niemieckiego - głównie wspomnień i opracowań
spisywanych przez zmuszonych do opuszczenia po 1945 roku
Niemców, rodowitych mieszkańców Gliwic - został przez
niego przekazany do dyspozycji Stowarzyszeniu Na Rzecz
Dziedzictwa Kulturowego Gliwic "Gliwickie Metamorfozy":
"W piątek 26.I.1945 roku wkraczają żołnierze rosyjscy.
(...) Nie posiadaliśmy żadnego połączenia z zewnętrznym
światem, nie było żadnej ochrony, żadnego prawa, był
ogólny chaos. Wciąż wyprowadzano w nocy mężczyzn z ich
mieszkań i bez specjalnych powodów rozstrzeliwano ich.
Pewnej nocy wyprowadzono, na ul. Rybnickiej, 17 mężczyzn
do pobliskiej piaskowni [chodzi o wyrobiska gliny na
wysokości skweru i terenu ogródków działkowych między
dzisiejszymi budynkami przy Rybnickiej 139 i 141 do
obecnej ul. Równej]. Ustawiono ich tam w koło i
rostrzelano. Tam znalazły je żony i matki, które o
świcie poszukiwały swych mężczyzn. Z krzykiem i płaczem
zaniosły następnie swych martwych mężczyzn w stronę
swych domów, by następnie pochować ich w masowych
grobach w pobliskich ogrodach. (...) Żadna z tych
śmiertelnych ofiar nie była obciażona jakimś specjalnym
stosunkiem do trzeciej rzeszy, wręcz przeciwnie".
Drugi tekst znajduje się we wspomnianej książce Jacka
Schmidta "Historia gliwickich cmentarzy" na str. 54
czytamy: "Wedle relacji ludzi, w rejonie górnej części
ul. Rybnickiej zamordowanych zotało [po wkroczeniu
Sowietów na teren miasta] 83 mężczyzn, głównie górników,
hutników, rencistów oraz jeden urzędnik. Więkaszość z
nich została, na przełomie lutego i marca 1954 roku,
przewieziona do bezimiennych masowych grobów na różnych
cmentarzach. Niektórych zamordowanych, zesztywniałych i
pokrzywionych, wyciągały spod stosów innych
zamordowanych, w niebezpiecznych warunkach matki, żony i
córki. Przewożono ich na małych wózkach czy saniach,
niemal pod obstrzałem, podczas trzaskającego mrozu w
inne miejsca. Następnie chowały ojców, mężów i synów,
wykopując w zmarzniętej ziemi płytkie doły, w
przydomowych ogródkach, głównie przy ul. Olchowej. Wśród
4 znanych grobów, tylko jeden (...), w którym pochowany
jest Emanuel Kuznik, jest pojedynczy. W drugim pochowani
są ojciec i mąż Elżbiety Labisch. (...) W trzecim grobie
pochowanych jest 10 mężczyzn. (...) Czwartego
przydomowego grobu w tej okolicy nie udało się autorowi
odszukać".
|
|
|
Dzięki pomocy pana Jarosława Szerszenia, mieszkańca
ul. Olchowej, pasjonata historii, przodownika
kolarskiego, V-ce
Prezesa Turystycznego Klubu Kolarskiego PTTK im Wł.
Huzy w Gliwicach udało się nie tylko zlokalizować
trzy zachowane mogiły ale również określić dokładnie
miejsce po wspomnianym cztawrtym grobie. Pan
Jarosław odnalazł w jednym z numerów półrocznika "CzasyPismo"
(r. 2014, nr 2 (6), str. 134-140)
wydawanego przez IPN, artykuł Bogusława
Tracza "Na nic zdały się polskie dokumenty.
Franciszka Urbańskiego tragicznie przerwana wojenna
odyseja". Franciszek Urbański, przedwojenny radca
Ministerstwa Skarbu, mieszkaniec Poznania, był
pochowany przy Olchowej (wtedy
Im Erlengrund Strasse) 78, pod który to adres (na poddasze) trafił z
rodziną na początku listopada 1944 roku, poszukując
pracy a zginął (jak pisze B. Tracz) wraz z 32 innymi
mężczyznami, wyprowadzonymi około godz. 17-tej 21.I.
1945 roku z okolicznych domów i prowadzonymi rzekomo
"do sowieckiego komendanta celem złożenia wyjaśnień"
a następnie bestialsko zamordowanymi we wspomnianym
już rejonie wyrobiska przy Rybnickiej. Ciało
Urbańskiego odnalazła jego żona nastepnego ranka i
własnoręcznie pochowała w ogrodzie przy posesji 78,
który to adres po dwóch dniach wraz z dziećmi
opuściła udając się do rodziny w Katowicach.
Niezwłocznie podjęła starania by wyjaśnić sytuację i
uzyskać u urzędników zgodę na ekshumację ciała męża
na cmentarz w Katowicach przy ul. Francuskiej, co ze
względu na ocalałe mocne dokumenty zamordowanego
urzędnika udało się już w listopadzie 1945 roku.
Ślady w archiwum gliwickim dotyczące pochówku
Urbańskiego zachowały się jednak niejasne i stąd
nieudane poszukiwania Jacka Schmidta.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po obejrzeniu wszystkich zachowanych mogił i miejsca po
czwartym grobie udajemy się
na ul. Ziemowita, gdzie na terenie klasztoru i szpitala
Sióstr Boromeuszek znajduje się kolejny obiekt
nieformalnego "szlaku pozacmentarnych miejsc pochówków",
również związany z tzw. "wyzwoleniem" w 1945 roku, czyli
także ofiar sowieckiego terroru.
Jest to podwójny grób księdza Paula Gottschalka oraz
znanego lekarza gliwickiego dra Georga Bitty.
|
|
|
Jak pisze Jacek Schmidt obaj
zginęli zamordowani przez żołnierzy sowieckich gdy
zostali wezwani do śmiertelnie chorej kobiety, jednak tu
istnieje pewna sprzeczność w relacjach. Na nagrobku przy
nazwisko księdza jako data śmierci figuruje 2.III.1945
roku, natomiast ze wspomnień wymienionej
p. Marii Niederhofer dowiadujemy się, ze była
świadkiem śmierci dra Bitty już pomiędzy 26. a 28.
stycznia 1945 r. Znany, pochodzący z Bojkowa a mający
praktykę przy Górnych Wałów lekarz został zastrzelony
podczas opatrywania rannych w pobliżu szpitala
mieszczącego się w szkole sióstr zakonnych na rogu
obecnej ul. Królowej Bony i Ziemowita. Bezceremonialna
egzekucja dokonana na lekarzu na ulicy podczas
wykonywania pracy a następnie zakaz ruszania zwłok przez
kilka dni mogła być spowodowana tym, ze dr Bitta ubrany
był podczas pracy, jak wspomina świadek, w uniform
ochrony przeciwlotniczej. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Przechodzimy ul. Ziemowita w kierunku Rynku gdzie
przechodząc obok katedry należy wspomnieć, że do
pozacmentarnych miejsc pochówków zaliczyć powinniśmy
tereny niektórych kościołów. Kilka z nich zobaczymy
w trakcie jednej i drugiej części, o niektórych
tylko wspomnimy (np. o kościele pw. Matki Boskiej
Częstochowskiej na Trynku). Katedra Piotra i Pawła
również skrywa w swym wnętrzu grób (prałata
Józefa Jagło) oraz zaprojektowane już w 1998
roku (o czym niewiele osób wie) krypty grzebalne
wykonane w ramach przebudowy "Renowacja 2000".
|
|
|
|
|
|
Następnie udajemy się na Rynek na miejsce oficjalnej
zbiórki skąd ruszymy. Jako, że jest to pierwsza
wędrówka w tym roku, inaugurację zaszczyciła Pani Prezes
Małgosia ;).
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po
oficjalnym pstryknięciu zdjęcia zbiorowego udaliśmy się
na ulicę Mikołowską przy obecnym
kościele obrządku ormiańskiego, Św. Trójcy,
gdzi obejrzeliśmy miejsce po jednym z nieistniejących
już, zapomnianych cmentarzy.
W okolicy niewielkiej wielkości kościoła brak
jakichkolwiek śladów zarówno po istniejącym tu
średniowiecznym szpitalu, z którego kaplicą związana
jest historia powstania tego kościoła, jak i po
przyszpitalnym cmentarzu.
Początek istnienia kaplicy i szpitala pod wezwaniem św.
Trójcy oraz św. Marii i św. Bartłomieja to fundacja
starosty gliwickiego Michaela Pillicatora oraz jego
żony, Doroty, której dokument podpisał i wydał 4 marca
1409 roku w Legnicy książę oleśnicko-kozielski Konrad
III Stary, którego Pillicator był najprawdopodobniej
nieślubnym dzieckiem. Fundację powiększono o wkład brata
Michaela, Johannesa Pillicatora a następnie o kolejne
już po śmierci głównego fundatora. Jako, że nie był to
szpital w dzisiejszym rozumieniu tego słowa a raczej
typowo średniowieczny przytułek dla chorych i starców,
istnienie na jego terenie cmentarza można datować od
samego początku fundacji, czyli od 1409 roku. Był to
jeden z dwóch cmentarzy na przedmieściu bytomskim.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jako, że obawialiśmy się upału, w
trosce o zdrowie uczestników darowaliśmy sobie wyprawę
na tereny Politechniki Śląskiej, więc tylko tutaj
napiszemy o co chodziło.
Na ulicy.Bolesława Krzywoustego
należy przystanąć przy dwóch fragmentach trawnika
między obecnym kościołem św. Alberta Wielkiego a
budynkiem plebanii. Jest tutaj w miejscu, które trudno
dokładnie określić kolejne pozacmentarne miejsce
pochówku, kolejne związane z tzw. "wyzwoleniem". Obecny
kościół był do 1945 roku kaplicą przy konwikcie
gimnazjalnym (budynek obecnej kurii) a budynek plebanii
willą dyrektora gimnazjum oraz mieszkaniami nauczycieli.
W 1945 roku w budynku konwiktu ulokowano jeden ze
szpitali dla rannych "wyzwolicieli". Oto co pisze w
książce Jacek Schmidt: "Bezimienne i w zasadzie nieznane
miejsce pochówku znajduje się także w ogródku przed byłą
willą dyrektorską gliwickiego gimnazjum przy ul.
Bolesława Krzywoustego, gdzie m.in. spoczęło małżeństwo
Drepper. Dyrektor Drepper po usłyszeniu o masowych
mordach Sowietów na cywilnych mieszkańcach oraz o
gwałtach na kobietach, 29. stycznia 1945 roku popełnił
wraz z żoną samobójstwo i ktoś zakopał ciała koło domu.
Jako, ze wojska sowieckie natychmiast zaęły budynki
gimnazjum na szpitale wojskowe (obecna kuria biskupia
oraz wydziały Politechniki), nakazano zrazu zwłoki
zmarłych rannych w tym największym z trzech szpitali
zagrzebać wzdłuż skwerku przy obecnym kościele św.
Michała, blisko małżeństwa Drepperów. Wprawdzie w 1946
roku zwłoki ekshumowano przeniesiono na cmentarz przy
ul. Wieczorka [ob. Pl. Mickiewicza], gdy jednak
natrafiono na zwłoki dyrektora i jego żony, kazano je
ponownie zasypać".
Drugie miejsce na terenie
Politechniki to
Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki
Śląskiej w Gliwicach przy
ul. Konarskiego 22.
W okresie, gdy w gmachu mieścił się radziecki szpital
wojskowy, ze względu na zgon dużej części ciężko rannych
żołnierzy ich ciała zostały ułożone w baseniku w
przyziemiu szkoły i przysypane ziemią. Był to pochówek
tymczasowy - zwłoki miały być docelowo przeniesione w
inne miejsce, do tworzonego zbiorowego Cmentarza
Żołnierzy Radzieckich istniejącego do dziś. Gdy jednak
porządkowano dokumenty i dokonywano w mieście licznych
ekshumacji okazało się, że miejsce to zalane jest już
betonem i są tam położone kafelki, a całość wraz z
wyremontowaną salą gimnastyczną służy już studentom
Politechniki. Po przebudowie zaplecza sportowego nie
potrafiono nawet wspomnianego baseniku zlokalizować...
Jak pisze Jacek Schmidt: "Nigdy też nie słyszano
o jakiejkolwiek ekshumacji zmarłych. Nie po żołniersku
ich pochowano".
|
|
|
Tyle o Politechnice. A my udajemy się pod
kościół pw. św. Barbary, obecnie garnizonowy, dawniej
ewangelicki, założony jako świątynia katolicka.
Tuż obok obecnej murowanej świątyni (od 1945 roku
przejętej przez władze wojskowe) znajduje się trawnik z
kamienną, pamiątkową kapliczką w formie krzyża. Określa
ona miejsce gdzie do 1860 roku stał ołtarz w
prezbiterium dawnego, drewnianego kościoła św. Barbary,
który powstał na przedmieściu bytomskim, tuż przy
przeprawie przez rozlewiska Kłodnicy, jeszcze przed 1482
rokiem. Od chwili oficjalnego uznania parafii
ewangelickiej w Gliwicach, czyli od 14.IX.1809 roku w
tej jednonawowej, niewielkiej, skromnie wyposażonej
świątyni odbywały się nabożeństwa zarówno katolickie jak
i ewangelickie. Obiekt wyburzono wkrótce po uroczystym
poświęceniu w dniu 1.XI.1859 roku nowego, murowanego w
stylu neoromańskim, poświęconego już wyłącznie
ewangelikom kościoła. Jednocześnie zlikwidowano tu
przykościelny cmentarz, drugi na przedmieściu bytomskim.
Warto dodać, że wyposażenie drewnianego kościoła ocalało
do dziś w innym miejscu, przeniesiono je do kaplicy św.
Józefa w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego już w
1815 roku. Nawiasem mówiąc od tej pory kaplicę nazwano
św. Barbary a figura dawnego patrona "wędrowała" latami
po całej świątyni. Pod ten obiekt również podejdziemy
podczas spaceru.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Następnie maszerujemy do parku Chopina.
Tu znajduje się ostatni obiekt wchodzący w skład
nieformalnego "szlaku pozacmentarnych miejsc pochówków".
Jedyny niezwiązany z tzw. "wyzwoleniem", jednak
niezmiernie ciekawy i bardzo mało, niestety, znany.
Niewielkie wzniesienie na trawniku skrywa do dziś prochy
65. żołnierzy poległych w wojnie francusko-pruskiej w
1813 roku.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Pierwszy cmentarz - mauzoleum powstał na terenie zwanym
"auf dem Sande", czyli w okolicy obenej ul Na Piasku i w
pobliżu starego cmentarza żydowskiego. Do 1846 roku
otoczony był drewnianym płotem, a opiekę nad pomnikiem
zorganizowali gliwiccy hutnicy, którzy również ustawili
tam żelazny krzyż. Król pruski Fryderyk Wilhelm IV po
wizycie w Gliwicach 20.X.1846 obejrzał na terenie huty
model śpiącego (umierającego) lwa, który Theodor Kalide
modelował dla grobowca generała Scharnhorsta w Berlinie
- model ten w trzech różnych rozmiarach znalazł się w
ofercie odlewni gliwickiej i będący pod jego wrażeniem
król przeznaczył 100 talarów na zakup jednego z modeli i
wykonanie pomnika na żołnierskim cmentarzu. Staraniem
kombatantów doprowadzono do powstania fundacji,
zaprojektowania pomnika i uroczyście poświęcono go
15.X.1849 roku. W wyniku sprzedania parceli przy ul. Na
Piasku kolei, ozdobiony rzeźbą śpiącego lwa cmentarz –
mauzoleum przeniesiono wraz z pomnikiem w roku 1890 do
Miejskiego Parku, czyli w obecne miejsce. Pomnik
upamiętniał 65. żołnierzy, uczestników wojen
napoleońskich poległych w bitwach lub zmarłych w
gliwickich szpitalach na skutek wojennych ran (36,
reszta na tyfus i z wyczerpania). Został rozebrany w
1945 roku. Co ciekawe, ciała żołnierzy zostały
ekshumowane tylko raz, podczas przenoszenia cmentarza,
tak więc zmarli żołnierze nadal spoczywają na terenie
parku. Żenujące jest nieoznakowane w żaden miejsce
spoczynku żołnierzy, w żaden sposób niewytłumaczalny w
obecnych czasach brak poszanowania dla historii miasta.
A my przez stare miasto dreptamy na pl. Wszystkich
Świętych.
Znajdujący się tu halowy gotycki kościół parafialny pw.
Wszystkich Świętych stoi od setek lat na miejscu
najstarszej świątyni na terenie miasta, farnego kościoła
o którym najstarsza pisemna wzmianka nosi datę
11.XI.1279 r., a powstanie jej wiąże się ściśle z
lokacją miasta.
Stoimy na placu, na którym do początku XIX wieku istniał
cmentarz parafialny, jedyny w obrębie miejskich murów.
Po raz pierwszy istnienie cmentarza wspomina dokument z
1679 roku, a pierwszą księgę zmarłych założono w roku
1635. Nekropolia otoczona była wysokim kamiennym murem.
Na początku XXI wieku teren cmentarza został gruntownie
przebadany. Archeolodzy wyróżnili w jego terenie 163
groby i zidentyfikowali 254 pochówki. Przy okazji
odkryto liczne fragmenty ceramiki, elementy stroju,
monety oraz przedmioty kultu (medaliki, krzyżyki,
paciorki różańca, relikwiarz).
Warto wspomnieć też w tym miejscu o istniejących tu
obszernych kryptach zmarłych zasłużonych mieszczan,
urzędników i księży. Krypty zamurowano po ich
splądrowaniu w 1945 roku.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ze skwerku mamy widok na plac Mickiewicza.
W 1947 roku utworzono na pustym placu powstałym po
wyburzeniu zabudowań kompleksu rozrywkowego "Stadtgarten",
przekształconego później w kino "Capitol", cmentarz
poległych żołnierzy Armii Czerwonej. Największy w
mieście, bo było takich obiektów więcej. Cmentarz od
początku miał charakter prowizoryczny a miasto szukało
miejsca na zbiorowy cmentarz - pomnik. Miejsce takie
znaleziono w końcu na Placu Grunwaldzkim, projekt
mauzoleum zlecono niemieckiemu architektowi pozostałemu
w Gliwicach i prowadzącego tu do śmierci pracownię,
Walterowi Skubelli, autorowi również tzw. Pomnika
Wdzięczności Armii Czerwonej na obecnym Placu
Piłsudskiego - oba projekty były dla niego zleceniem
przetrwania: w zamian za wywiązanie się z obu projektów
zyskał względny spokój, na obcej już ziemi, wraz z
rodziną. Po ekshumacji zwłok żołnierzy sowieckich w 1951
r. na placu najpierw ustawiono kamień granitowy "Gliwice
wrócone Macierzy", który po przeniesieniu pod Zamek
Piastowski (gdzie po kilkukrotnej wędrówce stoi do dziś)
zastąpiono w 1957 roku pomnikiem wieszcza.
|
|
|
Tutaj następuje kolejny skrót -
nie lecimy na cmentarz Żołnierzy Radzieckich tylko sobie
o nim opowiedzieliśmy.
Cmentarz ten utworzono w 1951 roku. Przeniesiono tu
ekshumowane zwłoki żołnierzy z większych i mniejszych
cmentarzy rozsianych po terenie miasta. Największym z
nich był wspomniany chwilę wcześniej cmentarz z 1947
roku na obecnym Placu Mickiewicza, który pełnił funkcję
obiektu prowizorycznego. Właściwym obiektem stał się
właśnie ten z rozmachem zaprojektowany cmentarz-pomnik.
Oprócz ogromnej ilości pojedynczych grobów znajduje się
tutaj pomnik wdzięczności i kilka mogił zbiorowych.
My natomiast spacerkiem idziemy przez ul. Wieczorka
(nie uznaję nowej nazwy - E.H.) pod kościół
pw. Podniesienia Św. Krzyża
W miejscu obecnego kościoła, przy głównym rozwidleniu
dróg przedmieścia raciborskiego, od XIV wieku stał
murowany krzyż przydrożny z wizerunkiem cierpiącego
Chrystusa wspomniany w dokumencie z 1409 roku. Pierwszy
drewniany kościół w tym miejscu wspomniany jest w roku
1516. W latach 1612-1614 osiedli tutaj ojcowie
franciszkanie, sprowadzeni głównie z Ołomuńca. Wtedy
powstaje tu pierwszy, również drewniany klasztor. Po
pożarze 10.X.1677 r. odbudowano budynki jako murowane.
W ciągu następnych pięciu lat następuje odbudowa
klasztoru i kościoła przy wydatnej pomocy jego
dobrodziejów – między innymi znanej z poprzednich
eksploracji rodziny hrabiów von Welczek, którzy w 1690
roku fundują kaplicę Św. Józefa – do dziś istniejącą,
ale jako Św. Barbary... Stało się tak ponieważ kościół
zdecydował się przejąć wyposażenie kościoła (kaplicy)
Św. Barbary, którą oddały Gliwice w użytkowanie
Ewangelikom, a ci, jak wiadomo nie potrzebowali bogatego
wystroju wnętrza. Stało się to w 1815 r. W wyniku zmiany
patrona figura Św. Józefa z kaplicy zaczęła „wędrować”
po całym kościele, klasztorze, zakrystii, aż wreszcie
dopiero w 1998 r. zakrystian br. Antoni Serwatka
sporządził odpowiednią konsolę, na której umieścił
figurę przy wejściu do kaplicy Serca Jezusowego z nawy
głównej. Wracając do Welczków: pod kaplicą umiejscowiono
kryptę, w której chowano zasłużonych dobrodziejów.
Kryptę zlikwidowano przy przebudowie kościoła przez
Redemptorystów w latach 1924-1926. Dwa barokowe
epitafia: Jana Welczka i Michała Czarneckiego
umieszczono w prezbiterium, a Leopolda Paczyńskiego w
kaplicy Św. Barbary. W części krypty bezpośrednio pod
kaplicą dziś umieszczona jest kotłownia, zaś pozostała
część po reszcze krypt przebudowano na "Kaplicę
Pojednania" wg projektu Franciszka Stefana Maurera.
Wracając do epitafiów warto zaznaczyć, że wewnątrz
kościoła znajduje się najliczniejsza na Ziemi Gliwickiej
zachowana grupa zabytków epigraficznych.
Są to:
W kaplicy:
barokowe epitafium o wymiarach 77x105 cm., z czarnego
marmuru. Ufundowane, jak głosi rozbudowana inskrypcja
wykonana kapitałą humanistyczną, przez Franciszka
Alberta hrabiego Tęczyńskiego dla złożonych tu prochów
kanclerza księstwa opolsko- raciborskiego, hrabiego
Leopolda Alberta Paczyńskiego z Tęczyńskich, zmarłego w
1706 roku w wieku 66 lat i 6 miesięcy.
W prezbiterium:
pierwsze, siedemnastowieczne, o wymiarach 56x50 cm
(płyta: 50x43 cm), wykonane z dębnickiego czarnego
marmuru zostało postawione Michałowi Czarneckiemu,
kanonikowi katedralnemu krakowskiemu, zmarłemu w 1716
roku w wieku 65 lat. Fundatorem był Jerzy Mieroszewski,
kanonik krakowski, prepozyt mysłowicki. Inskrypcję
wykonano minuskułą barokową w jednym z krakowskich
warsztatów kamieniarskich.
oraz najbardziej rozbudowany w formie nagrobek hrabiego
Jana Welczka, doradcy cesarsko-królewskiego, kanclerza
księstwa opolsko-raciborskiego. Wykonany z piaskowca i
marmuru nagrobek został postawiony przez synów hrabiego:
Franciszka – kanclerza wrocławskiego, Krzysztofa –
sędziego ziemskiego w Pszczynie oraz Jerzego – kanclerza
księstwa opolsko-raciborskiego. Jan Welczek zmarł w 1670
roku o czym informuje data zawarta w chronogramie
pierwszej inskrypcji. Poniżej chronogramu umieszczono
kolejny napis, który określa wiek zmarłego oraz prośbę o
modlitwy: AETATIS svae.LXXX.VIII; ORATE PRO EO. W dolnej
części nagrobka, pod płaskorzeźbą przedstawiającą
zmarłego klęczącego z różańcem, umieszczony jest parapet
z piaskowca, a pod nim marmurowa tablica inskrypcyjna o
wymiarach 125x12 cm informująca o piastowanych
godnościach. Na parapecie umieszczono imiona fundatorów
nagrobka wraz z nazwami piastowanych przez nich urzędów.
Na samej górze nagrobka umieszczono herb rodu von
Welczek.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Parę kroków dalej wchodzimy na teren dawnego szpitala
zakaźnego.
Tu obejrzymy miejsce po tzw. Cmentarzu Przyklasztornym.
To wyjątkowo ważne miejsce w historii gliwickich (i nie
tylko) cmentarzy. Wiąże się z wielkimi zmianami w
kulturze i obyczajowości w końcu XVIII w. na terenie
całej Europy ze szczególnym uwzględnieniem względów
higienicznych: wszystkie kraje rozpoczęły proces
likwidacji cmentarzy przykościelnych i innych
znajdujących się w centrach miast. Proces trwał dość
długo, gdyż musiano stworzyć nowe regulacje prawne
pozwalające na otwieranie nekropolii z dala od centrów
miast. Np. rozwiązaniem o charakterze ogólnopolskim było
wydanie przez Komisję Policji Obojga Narodów 18. lutego
1792 roku "Uniwersału do Miast Wolnych względem
cmentarzy i szlachtuzów". Na terenie monarchii
austriackiej cesarz Józef II wydaje słynny dekret o
likwidacji cmentarzy 23. sierpnia 1784, a na terenie
Galicji niższe władze administracyjne uściśliły termin
likwidacji dekretem z 9. września 1784 r. wydanym przez
namiestnika Galicji hr. Brigido.
Na terenie Gliwic zmarłych miano chować poza murami
miast zgodnie z zarządzeniem króla Fryderyka Wielkiego z
28.XI. 1776 r.. Zgodnie z tym rozporządzeniem oraz z
powodu braku miejsca w śródmieściu rozpoczęto od 1781
roku starania o założenie nowego cmentarza poza miastem.
Ostatecznie udało się to w 1792 roku właśnie na parceli
klasztoru oo. franciszkanów, na której części stoi dziś
budynek Domu Starców (dawniej szpital zakaźny). Teren
ogrodzono drewnianym płotem. Z powodu przepełnienia i
niemożności poszerzenia powierzchni cmentarza (m.in. z
powodu budowy szpitala) zaprzestano tworzenia nowych
miejsc pochówków w 1857 roku a całkowicie zamknięto
nekropolię w 1902 roku kiedy też rozpoczęto przenoszenie
wybranych grobów na cmentarz tzw. Starokozielski, o
którym za chwilę. Najbardziej bulwersujące w historii
tego cmentarza jest to, że bezceremonialną likwidację
istniejących, nie rzucających się zbytnio w oczy,
urokliwych nagrobków, które przetrwały wojny i inne
liczne zawieruchy dziejowe, dokonano za pomocą ciężkiego
sprzętu budowlanego na przełomie lat 60-tych i 70-tych
XX w. mimo licznych protestów Gliwiczan.
|
|
|
Ocalałą pamiątką po tym cmentarzu jest, niegdyś położona
w jego centralnym punkcie, niedawno odnowiona, tzw.
kaplica Gallich, pamiątka po jednym z najznamienitszych
i najbardziej majętnych rodów mieszczan gliwickich,
pochodzących z Włoch, zasiedziałych w mieście od wielu
generacji.
Kronika Rady Miejskiej Gliwic z 1. lutego 1744 roku
wspomina: "kupców jest w mieście czterech - jeden Włoch
Jan Galli, który przyprawami i winem - zakupowanymi w
Prudniku - handluje i posiada wyszynk wina, jednego
handlarza suknem Franciszka Folteka oraz obu Żydów -
kramarzy Józefa Hirschela i Jakuba Loebela, którzy
przyprawami, skórą, lnem itp. handlują". Wspomniany Jan
Galli był jeszcze pochowany w rodzinnym grobowcu na
cmentarzu przy farze, natomiast jego syn, Bartłomiej,
m.in. jeden z fundatorów przebudowy klasztoru
Franciszkanów, był pierwszym z rodu, którego ciało
spoczęło w krypcie w centralnym punkcie cmentarza
przyklasztornego. Na tej krypcie, około 1800 r. syn
Bartłomieja, Franciszek, gliwicki kupiec i
przemysłowiec, stawia pierwszą kaplicę, na rzucie
prostokąta, którą wkrótce przekazuje miastu. Warto
zatrzymać się przy Franciszku by wspomnieć, że jego
córka, Helena (21.5.1784 - 11.12.1859) w dniu 26.6.1804
wzięła ślub ze słynnym Szkotem Johnem Baildonem
(11.12.1772 - 7.8.1846), arcyważnej dla rozwoju Gliwic
postaci, o której szerzej opowiemy w drugiej części
wycieczki w sierpniu. Co do kaplicy to obecny kształt
zawdzięcza przebudowie, w stylu neogotyckim, z 1909 roku
dokonanej z fundacji najmłodszego syna Johna Baildona,
Artura.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zostawiamy za sobą kaplicę i idziemy na teren tzw. Parku
Przyjaźni, miejsca po zlikwidowanym
ponad dziewięciohektarowym cmentarzu
zwanym "Starokozielskim".
Założony na terenie zakupionym wkrótce po przepełnieniu
terenu "cmentarza przyklasztornego", poświęconym
jesienią 1858 r. przez dziekana Kűhna,. Pierwszy pogrzeb
odbył się 10. stycznia 1859 roku. Do 1885 roku był to
jedyny cmentarz miejski. Wskutek rozwoju miasta, po
otwarciu 1 października 1884 roku Cmentarza Lipowego,
nastąpiła rejonizacja mieszkańców między te dwa
cmentarze. Cmentarz zamknięto (zaprzestano grzebania
zmarłych) w 1923 roku; wkrótce, na wiosnę 1924, jego
rolę przejął Cmentarz Centralny. Ostatnie pochówki, po
długiej przerwie, odbyły się tutaj na początku lat
50-tych XX w. Nekropolię, mimo oficjalnego dokumentu
wydanego przez Miejską Radę Narodową w Gliwicach z 12.
grudnia 1950 roku, mówiącego o konieczności zachowania
tego cmentarza ze względów historycznych i politycznych,
w 1982 roku ówczesny prezydent miasta nakazał
zlikwidować, osobiście wydając opinię o "nieposiadaniu
przez cmentarz żadnej wartości historycznej,
archeologicznej ani artystycznej". W stanie wojennym to
wystarczyło by cmentarz zrównać z ziemią i założyć park
z alejkami, placami zabaw itp.
Pozostałości po "wychodzących" (zwłaszcza co roku
wiosną) nagrobkach
obejrzymy
nawet nie wchodząc zbytnio w głąb parku.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wartym obiektem do obejrzenia jest, niezwykle istotny w
aspekcie historycznym,
pomnik żołnierzy
francuskich postawiony w 1966 roku na miejscu
zlikwidowanego niewielkiego pomnika zabranego przez
Francuzów jeszcze w 1922 roku podczas... ekshumacji
zwłok żołnierzy przewiezionych do ojczyzny. Od razu
dodajmy, że nie wszystkich: nie zabrano ciał 9-ciu
żołnierzy, zmarłych na tyfus, których groby były
rozsiane po całym terenie nekropolii. Ich groby nigdy
nie zostały odszukane i pozostały bezimienne aż do
zrównania z ziemią, wraz i innymi, w 1982 roku. W
miejscu pomnika, do czasów ekshumacji, znajdował się
wspólny grób posiadający rangę Cmentarza Żołnierskiego
żołnierzy francuskich przebywających w Gliwicach w
okresie plebiscytu, kiedy to miasto było siedzibą
naczelnego dowództwa wojsk sojuszniczych. Najwięcej
żołnierzy zginęło w zamachu bombowym dokonanym na
terenie Cmentarza Hutniczego (dotrzemy do niego w
drugiej części wycieczki, w sierpniu) w kwietniu 1922
roku. Podobny atak na żołnierzy należących do 46 Dywizji
Strzelców Alpejskich miał miejsce wcześniej, w lutym
tego samego roku w Szobiszowicach. Natomiast jako jeden
z pierwszych spoczął w tym miejscu, zamordowany 4. lipca
1921 roku, przed kasynem w Bytomiu, wybitnie zasłużony w
czasie I Wojny Światowej, stojący na czele 27. batalionu
Dywizji Strzelców Alpejskich, major wojska francuskiego
Bernard Montalegre. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Drugim obiektem wartym obejrzenia jest częściowo
zachowana grupa okazałych nagrobków gliwickich
przemysłowców, wśród których wyróżnia się grobowic
Hegenscheidtów. Tu warto opowiedzieć o jednym z
niemieckich rzeźbiarzy, Johannesie Boese (Böse).
Urodzony 27 grudnia 1856 w Ostrogu (obecnie Racibórz),
zmarły 20 kwietnia 1917 w Berlinie.
Zanim wstąpił do berlińskiej Akademii Sztuki w 1877 roku i
pozostał berlińczykiem do śmierci, był przez krótki
okres... gliwiczaninem! Uczęszczał do szkoły
rzemieślniczej, Königliche Provinzial-Gewerbeschule zu
Gleiwitz, której budynek to obecne V Liceum
Ogólnokształcące przy Górnych Wałów/róg Zygmunta
Starego. Związki z Gliwicami starał się rzeźbiarz
utrzymywać przez całe swe berlińskie lata. W Gliwicach
mieszkała część jego rodziny, dokładnie bratanica. Stąd
też jego liczne udziały w konkursach na różne rzeźby i
pomniki stawiane przez nasze miasto. Niestety bez
powodzenia. Boese miał też w roku 1897 "zaklepane" (bez
przeprowadzania konkursu!) zlecenie na wykonanie pomnika
cesarza Wilhelma I (Kaiser-Wilhelm-Denkmal), który miał
stanąć w Parku Miejskim u wylotu obecnej ulicy
Barlickiego. Jednak z wielu powodów do budowy monumentu
nie doszło. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Znajduje się w Gliwicach zatem tylko jedno jego dzieło:
Figura Industrii z grobowca rodziny Hegenscheidtów na
Cmentarzu Starokozielskim w Gliwicach, dzisiaj na
terenie GZUT-u, gdzie trafiła w latach 70-tych po
zrzuceniu z grobowca, w celu kradzieży, przez nieznanych
sprawców... Jest doskonale widoczna od strony ulic
Wincentego Pola/Robotniczej. Datowana na 1892 rok.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jako pierwszy w tym grobowcu pochowany został Carl
August Wilhelm Hegenscheidt (najczęściej używał
trzeciego imienia), wybitny budowniczy górnośląskiego
przemysłu przybyły w 1852 roku do Gliwic z Westfalii,
gdzie w Altenie urodził się 9 października 1823 roku.
Zmarł po ciężkiej chorobie 1 marca 1891 roku. Warto
dodać, że był współtwórcą szkoły, którą ukończył twórca
"Industrii"; był także fundatorem stypendium dla jej
uczniów.
Dostęp do grupy zabytkowych nagrobków jest utrudniony z
powodu ogrodzenia terenu przez administratora części
terenu, proboszcza parafii Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny, powstałej 1. lipca 2004 roku, po
przeniesieniu drewnianego kościoła
z terenu Cmentarza Centralnego, z
którego założeniem związane jest przeniesienie tego
kościoła z Zębowic koło Olesna.
Skoro mowa o Cmentarzu Centralnym - to właśnie tam się
udajemy. |
|
|
Pierwszy pochówek na cmentarzu odbył się 23. kwietnia
1924 roku. Cmentarz oficjalnie był wielowyznaniowy,
komunalny. Katolicy oficjalnie poświęcili cmentarz
6.10.1924 a ewangelicy po 6 dniach. Dom Przedpogrzebowy
poświęcono 8.10.1924 r. 7.6.1926 roku poświęcono grupę
ukrzyżowania autorstwa Paula Ondruscha. A 30.10.1926
roku odbyło się pierwsze nabożeństwo w przeniesionym tu
wspomnianym (i obejrzanym wcześniej) kościele
drewnianym. Historia kościoła i jego przenosin z Zębowic
do Gliwic opisana jest doskonale w kilku artykułach, z
których polecam zwłaszcza: Zdzisław Jedynak "Dzieje
drewnianego kościoła z Zębowic znajdującego się obecnie
na Cmentarzu w Gliwicach" (w: "Rocznik Muzeum w
Gliwicach Tom III", Gliwice 1990), Dagmara Kobyłecka
"Drewniany kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny w Gliwicach, jego historia i współczesność" (w:
"Rocznik Muzeum w Gliwicach Tom XIX", Gliwice 2004),
Dagmara Kozaczka "Historia kościoła Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny" (w: Gliwice znane i nieznane
Tom I, Gliwice 2006), Beata i Paweł Pomykalscy "Sekrety
Gliwic" (Łódź 2018). Obecny budynek kościoła, z dębu i
sosny, wzniesiono w 1447 lub 1493 r., przebudowano w
XVII w. i dobudowano wieżę w 1777. W latach 1910 - 1911
rozpoczęto we wsi budowę nowej, murowanej świątyni. W
1922 roku zamieszczono ogłoszenie o wystawieniu starego,
lecz zadbanego, kościoła na sprzedaż. Do przenosin
ostatecznie doszło w 1925 roku. Wszystkie źródła
wspominają, że oprócz kościoła i jego wyposażenia
przeniesiono w specjalnie przygotowane krypty trumny ze
szczątkami dawnych zębowickich fundatorów. Co ciekawe
Kobyłecka powołuje się odnośnikiem do artykułu Jedynaka
a nazwiska podaje w zupełnie innym brzmieniu. U
Kobyłeckiej są to rodziny: Walhoffen, Sondern i
Blonkowski, a u Jedynaka są to rodziny: von Wallhofen,
von Sodern i Banowskich. Ostatecznie po weryfikacji na
stronach historii Zębowic trafiłem na dwa z wymienionych
nazwisk: Wallhofena i Blonkowskich, wśród których byli,
co ciekawe, i katolicy i ewangelicy. Ze względu na zły
stan techniczny i zagrożenie dla użytkowników obiekt
został wyłączony z użytkowania pod koniec lat 70-tych XX
w. Do 1989 roku obiekt był nieużytkowany i niszczał.
Następnie do 1992 r. sporządzono inwentaryzację obiektu
i poddano go rozbiórce. Teren pod kościół na dawnym
cmentarzu "Starokozielskim" zaczęto przygotowywać
dopiero w 1997 roku, co spowodowało degradację ponad 70%
dawnych elementów konstrukcyjnych. Sprowadzono drewno ze
Szwajcarii oraz sosny z Gór Świętokrzyskich. Poświęcenie
zrekonstruowanego kościoła nastąpiło 15. sierpnia 2000
r. Nigdzie, w żadnym opracowaniu nie wspomina się o
przenosinach krypty - temat szczątków fundatorów w ogóle
nie jest poruszany. W miejscu usytuowania kościoła na Cm.
Centralnym znajduje się trawnik z ustawionym centralnie
dużym krzyżem. Czy zatem nadal trawnik skrywa szczątki
dawnych fundatorów? Rzecz jest do zbadania, należy brać
to pod uwagę. Jednakże ja, tropiąc historię kościoła
trafiłem w sieci na fragment historii Zębowic gdzie
jeden z miejscowych pedagogów opisując obecne otoczenie
kościoła wskazuje na niewielkie, porosłe trawą
wzniesienie, jak twierdzi kryjące pozostałości krypty, a
w innym artykule napisano wyraźnie że w Zębowicach
"podziemia z trumnami dziedziców i proboszczów zostały
zamurowane i przysypane ziemią". Zatem, być może, do
wspomnianych w niemieckiej prasie przenosin krypt wcale
nie doszło?... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zanim zakończyliśmy wyprawę, na Cmentarzu Centralnym
warto jeszcze pokazać jedną ciekawą rzecz - jest to,
moim zdaniem, największa granda i afera związana z
opisanym przez Jacka Schmidta przypadkiem kradzieży
fragmentu płyty nagrobnej z obejrzanego wcześniej
grobowca Hegenscheidta. Pomnik ulokowano na grobie
położonym w "alei zasłużonych". Grób, obecnie
nieopisany, kryje szczątki tajemniczej postaci działacza
partyjnego, którego - jak pisze Schmidt "prawdziwego
biogramu jak dotąd nikt nie odważył się opublikować".
Nikt też przez lata nie czyni żadnego ruchu by wyjaśnić
tę sytuację. Schmidt dowiódł prywatnym śledztwem
prawdziwości zarzutu kradzieży płyty. Zidentyfikował
miejsce po kradzieży. Powiadomił wielokrotnie wszystkie
miejskie władze o zaistniałej sytuacji. Wszystko na nic.
Stan ten trwa do dziś. Jedynym ruchem ze strony miasta
(?) jest usunięcie z płyty odlewu - plakiety z imieniem
i nazwiskiem zmarłego oraz wymienieniem jego funkcji i
"zasług". Tu przedstawię tylko zamieszczony w
książce Bogusława Tracza "Trzecia dekada Gliwice
1971-1981" (Katowice 2009) fragment artykułu z Nowin
Gliwickich (nr 5 z 30.I1972) pt. "Ostatnia droga wiodła
ulicami Gliwic" opisującym pogrzeb tej postaci, która
doczekała się w mieście własnej ulicy (obecnie
Granitowa): "24. stycznia 1972 r. na Cmentarzu
Centralnym przy ul. Kozielskiej pochowano długoletniego
sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Gliwicach,
ambasadora PRL w Maroku (...). Uroczystościom
pogrzebowym nadano charakter obrzędu państwowego. Do
godziny 13.00 trumnę z ciałem zmarłego wystawiono w sali
posiedzeń Miejskiej Rady Narodowej, gdzie wartę honorową
pełnili przedstawiciele władz, delegaci zakładów pracy i
młodzież. O godz. 15.00 straż przy trumnie zaciągnęli
członkowie kierownictwa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w
Katowicach, na czele ze Zdzisławem Grudniem. Przy
dźwiękach marsza żałobnego Fryderyka Chopina
wiceminister spraw zagranicznych Józef Czyrek udekorował
trumnę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Następnie kondukt pogrzebowy wyruszył w kierunku
cmentarza Centralnego. Pożegnalne przemówienia wygłosili
m.in. Zdzisław Grudzień i Józef Czyrek. Trumnę
opuszczono do ziemi przy dźwiękach "Międzynarodówki" ".
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
I na tym zakończyła się część pierwsza wyprawy
Śladami mniej znanych gliwickich cmentarzy i
pozacmentarnych miejsc pochówku. Dziękujemy, że
przyszliście, że interesujecie się historią naszego
miasta – Gliwic. I oczywiście zapraszamy na drugą część
wyprawy po cmentarzach i nie tylko – w niedzielę 21
sierpnia.
|
|
|