Gliwickie Metamorfozy

Tajna eskapada „Metamorfoz

Małgorzata Malanowicz
Zdjęcia: gliwiczanie

22.II.2009
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

       

  To miała  być tylko nasza wyprawa stowarzyszeniowa (stąd w nazwie tajna). Zmieściliśmy się w dwa samochody i w drogę.

   Punktem docelowym był pierwotnie cmentarz żydowski w Krzepicach spory kawałek drogi od Gliwic, dlatego trzeba było zadbać również o dodatkowe atrakcje po drodze, stąd pomysł odwiedzenia pałacu Ballestremów w Kochcicach.

   Jako że zima w pełni, z niepokojem śledziliśmy wcześniej prognozy pogody. Niestety opady śniegu były tak obfite, że cmentarz zniknął całkowicie zasypany stąd częściowa zmiana planów i dodatkowa miejscowość do obejrzenie: Gwoździany.

   Góra obdarzyła nas malowniczą pogodą i niezłymi zważywszy ostatnie warunki drogami. Już po przejechaniu paru kilometrów nie wytrzymaliśmy, zatrzymaliśmy samochody na środku drogi by porobić zdjęcia.

Widoki były bajkowe, pod lasami pasły się niezliczone stada saren.

   Kościoła w Księżym Lesie nie mieliśmy wprawdzie w planach, ale jak tu przejechać obok i nie zrobić zdjęć...

   Pierwszy punkt zmienionego programu, to Gwoździany. Mamy tu do obejrzenia drewniany kościół przeniesiony z Kościelisk koło Olesna jak i opuszczony pałac.

   W odpowiednim otoczeniu i towarzystwie kawa z ciastem mają smak niezrównany. :)

  I główny, po rezygnacji z Krzepic, punkt programu Kochcice. Mogliśmy zwiedzić pałac od stóp do głów  dzięki staraniom pani Marzeny, w pałacu mieści się obecnie Wojewódzki Ośrodek Rehabilitacji.

   Ze strychu roztaczał się wspaniały widok

   W przypałacowym parku ustawiono kamień upamiętniający dawnych właścicieli pałacu.

  Strawy dla ducha było już bardzo wiele, przyszła kolej na strawę dla ciała. W Lublińcu czekała na nas typowy niedzielny śląski obiad. Rosół z nudlami w taki mroźny dzień to jest to.

   W drodze powrotnej mijaliśmy jeszcze wiele ciekawych obiektach, ale w lutym zmierzch zapada szybko, więc zatrzymaliśmy się tylko przy pałacu w Koszęcinie, obiecując sobie solennie, że powtórzymy takie eskapady.