Gliwickie Metamorfozy

Sikornik – osiedle

Marian Jabłoński
Zdjęcia archiwalne:
Janusz Gromek

Gliwice 2007
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

Osiedle

Zdjęcia archiwalne

Dom Nauczyciela

Kąpielisko

„Mała Wenecja”

 

 

       
     Osiedle to jest historycznie związane z Trynkiem, bowiem zostało wybudowane w latach 1960-1978 na terenie dawnej wsi Trynek.  
       
   Dziś te dzielnice miasta leżą po obu stronach ul. Rybnickiej stanowiącej niejako naturalną granicę między nimi.
   Włodarze miasta planując jego rozwój na lata 70-te musieli zabezpieczyć dla powiększającej się stale liczby mieszkańców sporą liczbę nowych mieszkań. Osiedle Sikornik spełniło tę rolę, gdyż w ciągu tych 18 lat budowy powstało około 5.000 mieszkań dla blisko 20 tysięcy gliwiczan.
   Jedyne w swoim rodzaju archiwalne zdjęcia (zobacz reportaż) z okresu budowy Sikornika oddają klimat tamtych czasów.
   Zadbano o wszystkie potrzebne do funkcjonowania osiedla elementy: komunikację autobusową, szkoły różnego stopnia, przedszkola, żłobek, budynki służby zdrowia, bibliotekę, zadbano o skwery i tereny zielone.
       
   
       
   
       
   
       
   Zbudowano Dom Nauczyciela, w którym zamieszkali emerytowani nauczyciele gliwiccy (dziś obiekt ten służy podobnemu celowi – stworzono tu Dom Pomocy Społecznej).
   W roku 1996 otwarto tu Targowisko Sikornik, na którym do dziś mieszkańcy zaopatrują się w świeże owoce i warzywa, prasę codzienną i całą gamę artykułów powszechnego użytku.
   W początkach swego istnienia Sikornik posiadał swoje własne kotłownie centralnego ogrzewania. Takich miejscowych kotłowni opalanych koksem i węglem było tu kilka, a największa stała w miejscu dzisiejszego budynku piekarni przy ul Czajki. Po podłączeniu Osiedla do sieci miejskiej kotłownia ta przestała funkcjonować i przez dobrych kilka lat stała niezagospodarowana. Dopiero gdy jej pomieszczenia zostały zaadaptowane na piekarnię, cały teren diametralnie zmienił wygląd.
   Przed rozpoczęciem budowy osiedla cały teren dokładnie splantowano wycinając wszystko co tu rosło. Oprócz tych kilku drzew, które rosną tu do dzisiaj. Gdy pierwsi mieszkańcy zasiedlili bloki, ustawiała się podobno kolejka z psami do tych kilku drzew. Potem dopiero posadzono szpalery topól wśród budynków. Sadzili je w czynie społecznym pracownicy gliwickich zakładów pracy, m.in. Instytutu Spawalnictwa w Gliwicach.
   Biblioteka Miejska w Gliwicach ma tu swoją filię. Jest to jedyne miejsce w powiecie gliwickim, gdzie oprócz tradycyjnych zbiorów bibliotecznych istnieje wypożyczalnia muzyczna. Korzystają z niej głównie osoby niewidome i niedowidzące. Są tam zebrane książki mówione zapisane na kasetach magnetofonowych, video, czarnych płytach analogowych, na popularnych CD i DVD. W pomieszczeniach biblioteki organizowane są również wystawy prezentujące różne formy zainteresowań mieszkańców. Można tu zobaczyć wystawy fotograficzne oraz malarstwa.
   Najbardziej urokliwe miejsce na Sikorniku w Gliwicach to niewątpliwie Wilcze Doły oraz tereny przy strumieniu tuż za blokami tej dzielnicy.
   Mają one swoją ciekawą historię. Bo niby dlaczego Wilcze Doły? Wszak wilka nikt tu nigdy nie widział. Otóż nazwa ta pochodzi od nazwy geograficznej tzw. Działu Wilczy. Oznacza to mniej więcej obszar w rejonie Gliwic aż do miejscowości Wilcza w powiecie gliwickim, pełnym delikatnych pagórków, wśród których wiją się liczne dopływy rzeki Bierawki wpadającej potem do Odry.
   Ale ciekawsza jest historia związana z drugą nazwą tego miejsca – Kucjasowe Doły. Określenie to, zapomniane już dzisiaj, funkcjonowało od bardzo dawna, bo od czasów przedwojennych. Właścicielem gruntów w obszarze strumyka był wtedy gospodarz o z niemiecka brzmiącym nazwisku Kutzias. Zresztą wszystkie nazwiska były bez wyjątku wówczas urzędowo zniemczane.
   Po wojnie pola te nadal należały do rodziny Kucjasów i o tym to wypowiadają się starzy mieszkańcy z parafii Św. Antoniego w Wójtowej Wsi oraz mieszkańcy ulic w rejonie ul Dolnej Wsi. Pamiętają doskonale swoje dziecięce lata, gdy pomagali przy zbieraniu kartofli na polach, a zimą zjeżdżali na sankach umawiając się z kolegami na Kucjasowe Górki. Przechodząc po starym mostku na pewno zaglądali na strumyk marząc o lecie.