|
|
|
|
1. Krótko o życiu.
Thomas Myrtek urodził się 28. grudnia 1888 roku w
Bytomiu. I głównie z powodu miejsca urodzenia to
właśnie życiem i twórczością tego rzeźbiarza
szczególnie zainteresował się znany bytomski
historyk Przemysław Nadolski. Jest pan Przemysław
niekwestionowanym autorytetem w temacie rzeźb i
pomników okresu międzywojennego oraz ich twórców.
Jego pasja znana jest także poza Górnym Śląskiem. To
głównie dzięki jego badaniom i tłumaczeniom
pieczołowicie wygrzebanych z butwiejących stosów
dokumentów w archiwach znamy szczegóły z życia
Myrtka i lokalizację wielu jego prac. Także głównie
z publikacji tego historyka korzystałem przy pisaniu
niniejszego artykułu. Podobno dużo pracy w liczne
opracowania o Myrtku włożyła pani Joanna Filipczyk z
Muzeum Śląska Opolskiego. Miałem nawet obiecane
kserokopie tych opracowań, lecz w rezultacie na
obietnicach się skończyło, kontakt z Opolem mi się
urwał i pozostaje mi przedstawić pokrótce to co
wyczytałem w artykułach Przemysława Nadolskiego.
Thomas Myrtek był trzecim z pięciorga dzieci
Johanna, z zawodu wozaka. Gdy Thomas miał 12 lat
jego ojciec miał śmiertelny wypadek: zginął pod
kołami własnego wozu. Artysta był wówczas uczniem
szkoły powszechnej. Po jej ukończeniu rozpoczął w
Bytomiu naukę w zawodzie kamieniarza. W latach
1906–1908 uczył się rzeźby w kamieniu w Bolesławcu.
P. Nadolski twierdzi na podstawie własnych badań, że
namówił Myrtka do nauki rzeźby znany śląski medalier
Jan Wysocki, podobno zachwycony zdolnościami
artystycznymi młodego ucznia. To ten sam Jan
Wysocki, który jest autorem plakiety z gliwickiego
pomnika Fryderyka Chopina (cały pomnik proj. Zygmunt
Acedański).
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
W 1909 roku Myrtek rozpoczął studia w Królewskiej Szkole
Sztuki i Rzemiosła Artystycznego (od 1911 r. Akademia
Sztuk Pięknych - Akademie fur Kunst und Kunstgewerbe) we
Wrocławiu. Był uczniem Theodora von Gosena. Ukończył
studia dopiero w 1919 roku. Przerwa w nauce spowodowana
była ochotniczym wzięciem udziału w wojnie światowej...
Po studiach otworzył własną pracownię we Wrocławiu. Był
jednym z artystów założycieli "Grupy 22", bardzo
znaczącej w historii niemieckiej sztuki. W 1932 r.
Myrtek został przewodniczącym Związku Artystów Śląska. W
1934 r. uhonorowano go za dotychczasową twórczość
Państwową Nagrodą Pruskiej Akademii Sztuk w Berlinie
(tzw. Nagroda Rzymska - mógł wyjechać na stypendium do
Rzymu). Rok później rzeźbiarz wyjechał w ostatnią w
swoim życiu podróż. Udał się do Grecji. Niestety,
zachorował tam na malarię i w pełni sił twórczych zmarł
w Atenach 5 listopada 1935 roku. Spotkałem też
internecie datę 05.09.1935r. Być może podobieństwo
zapisu miesiąca cyframi rzymskimi jest przyczyną
pomyłki. Jak widzimy życiorys artysty zostaje brutalnie
przerwany, a nadchodząca druga wojna światowa przyniesie
częściowe nieodwracalne zniszczenie wielu jego dzieł
zdobiących przestrzeń publiczną śląskich miast. Jak
zauważa Barbara Szczypka - Gwiazda w "Sztuce Górnego
Śląska" pod redakcją Ewy Chojeckiej - po 1933 roku
surowe, swoiście ekspresyjne dzieła Myrtka zostały
postrzeżone jako wykładnik "ducha narodowego".
Pozytywnie były też odbierane w czasach socrealizmu. |
|
|
|
|
|
2. Prace w Gliwicach.
Jedyną skatalogowaną pracą Thomasa Myrtka w naszym
mieście są dwie rzeźby wykonane w 1933 roku z
wapienia zdobiące wejście do budynku mieszczącego
wówczas szkołę zawodową. Obecnie w budynek jest
siedzibą Młodzieżowego Domu Kultury. Adres: ul.
Norberta Barlickiego 3. Rzeźby przedstawiają
uczennicę:
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
i ucznia: |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Niewiele osób w Gliwicach wie (paradoksalnie więcej wie
osób z Opola), że w naszym mieście przez długie lata
stała jeszcze jedna rzeźba Thomasa Myrtka. Stała przez
kilka dziesięcioleci. Trafiła tu z Zabrza, z terenu
Ogrodu Botanicznego około 1970 roku. Stała do wiosny
2010 roku. Obecnie znajduje się w Opolu. Bardzo
dokładnie znam perypetie związane z odkryciem i
wywiezieniem rzeźby z Gliwic bowiem to ja osobiście do
tego się przyczyniłem. Wszystko w miarę dokładnie
opisane jest w kilku artykułach opolskiej redakcji
Gazety Wyborczej, zanim jednak je przedstawię wyjaśnię
pewną nieścisłość. Otóż pani redaktor Pszon z opolskiej
GW pisząc artykuły zastosowała coś co nazwać można w
pewnym sensie "licentia poetica". Dotyczy to mojego
odkrycia rzeźby. Z artykułu wynika, że zachwyciła mnie
ona na podwórku pewnej posesji co nie do końca jest
zgodne z prawdą. Ciężko jest naprawdę wpaść w
jakikolwiek zachwyt widząc rzeźby Myrtka - powiedzmy to
sobie szczerze. Pomijając fakt, że pierwowzór
przeznaczony był do oglądania od dołu i miał przez to
zaburzone proporcje - rzeźby te składały się z kilku
postaci umieszczonych na pewnej wysokości na elewacji
budynku, to sam artysta stwierdził kiedyś, że nie uważa
swoich prac za piękne; mają służyć tylko jako element
ożywiający fasadę. Prawda o odkryciu rzeźby jest
następująca: Stowarzyszenie nasze organizowało w 2007
roku trzecią coroczną sesję naukową. Chodzi o tę sesję:
http://www.gliwiczanie.pl/Inicjatywy/wyklady/sesja_teatr/iii_sesja.htm
Zostałem przez Zarząd zobowiązany do wykonania
prezentacji zdjęć rzeźb i pomników z terenu Gliwic, więc
już od przełomu lutego i marca porządkowałem fotki
archiwalne oraz biegałem z aparatem po mieście i robiłem
współczesne zdjęcia rzeźb i pomników zarówno na
elewacjach jak i tych wolnostojących. Część zdjęć oraz
planszę tytułową można obejrzeć tutaj:
http://www.gliwiczanie.pl/Inicjatywy/wyklady/sesja_teatr/iii_sesja_pomniki.htm
No i właśnie z ostatnim zdjęciem miałem problem. Termin
sesji się zbliżał, a ja nie wyobrażałem sobie, by można
oddać materiał bez zdjęcia najnowszego wówczas pomnika -
głazu upamiętniającego wizytę papieża na gliwickim
lotnisku. Pomnik odsłonięto, a pogoda nie pozwalała mi
na wizytę na lotnisku. Jak na złość, gdy wreszcie padać
przestało i poszedłem robić zdjęcie, to okazało się, że
światło jest tak beznadziejne, że zdecydowałem się
przyjść jeszcze raz. I tak wracałem piechotą z lotniska
do domu przez ulicę Dzierżona (mieszkałem niedaleko, ale
humor mi nie dopisywał) i wtedy na podwórku domu nr 48
dostrzegłem to: |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Nie zastanawiając się zbytnio zrobiłem rzeźbie zdjęcie i
postanowiłem dołączyć je do zbioru przeznaczonego na
sesyjną prezentację w formie kawału - dowcipu, gdyż jak
się spodziewałem pewnie mało kto o tej rzeźbie wie i
wiele osób będzie ciężko się zastanawiać, gdzie to stoi.
Faktycznie kilka osób zastanawiało się nad tym, a ja
udawałem zdziwienie, że ta osoba nie wie gdzie w naszym
mieście stoi ta rzeźba. Ubaw nawet miałem, więc kawał
się udał. Minęło kilka lat. Wiosną 2010 udałem się do
Opola robić zdjęcia dzieł Myrtka i tak trafiłem na
Grabówkę. Zdębiałem widząc podobne postacie, a zwłaszcza
miejsce na kolejną, brakującą. Ciąg dalszy jest już w
artykule. Wyjaśnić należy też dlaczego zawiadomiłem GW w
Opolu. Otóż napisałem list do red. Pszon doprowadzony do
ostateczności. Znalazłem w sieci artykuł o rzeźbach z
Grabówki napisany kilka lat wcześniej właśnie przez nią.
Wcześniej próbowałem skontaktować się z wieloma osobami,
których tu nie wymienię, a które mówiąc krótko "olały"
mnie totalnie. Nikt nie wierzył, że na Dzierżona stoi
autentyczny Myrtek. Wypytywano mnie na jakiej podstawie
dokonałem atrybucji. Traktowano mnie niepoważnie i
dawano do zrozumienia, że zawracam głowę. Pan Przemysław
Nadolski w rozmowie telefonicznej stwierdził krótko, że
to niemożliwe, by na Dzierżona w Gliwicach była rzeźba
Myrtka, bo wówczas on "coś by o tym wiedział"(!)....
Redaktor Pszon wystarczyło zdjęcie z Dzierżona przesłać
mailem, by zawiadomiła kolekcjonera z Opola oraz Muzeum
Śląska Opolskiego. Rzeźba pojechała na Grabówkę. Wspomniane artykuły
trafiły niestety do archiwum Gazety Wyborczej:
https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/7244110/Odzyskany--Myrtek--stanal-przy-opolskiej-Grabowce
Należy jeszcze wspomnieć o rażących nieścisłościach
związanych z przypisywaniem dzieł Myrtkowi.
Zadziwiające, że właśnie temu twórcy po prostu "wmawia
się" wykonywanie dzieł innych rzeźbiarzy. Może ma na to
wpływ "swojskie", sympatyczne nazwisko? W Opolu każdą
ozdobę elewacji nazywa się "myrtkiem". A w naszym
mieście podobnie. Oto jeden z rażących przykładów,
artykuł z Nowin Gliwickich: |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Zawarto tu tezę, na podstawie której przypisuje się
wykonanie fontanny w Pyskowicach Myrtkowi powołując się
na rzekome podobieństwo figur do figur z fontanny (dziś
nie istniejącej) na skwerze przy Konarskiego. Fontanny
wykonanej przez Johannesa Breitenbacha. Kompletne
pomieszanie z poplątaniem. Podobnie przez długie lata
było dla mnie oczywiste (też pewnie po lekturze jakichś
podobnych dywagacji), że to Myrtek jest autorem rzeźb u
zbiegu ulic Daszyńskiego i Styczyńskiego. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Zaznaczmy to wyraźnie: NIE SĄ TO NA PEWNO DZIEŁA MYRTKA.
Choć przekonanie, że to on jest autorem miałem nie tylko
ja. Jeszcze w 2005 roku na jednym z gliwickich portali
internetowych spotkałem się ze zdjęciem tej ławeczki z
opisem zdjęć "myrtek1", "myrtek2". Nie wiem kto jest
autorem tych przesympatycznych postaci. |
|
|
|
|
|
3. Prace poza Gliwicami.
Bytom, ulica Webera.
Para
uczniów na elewacji szkoły pochodzi z roku 1924. Została
wykonana ze sztucznego kamienia zbrojonego metalem.
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Rzeźby są w fatalnym stanie. Wydaje się, że lada moment
resztki figur runą na głowy przechodniom. Wydaje mi się,
że to ciężki wstyd, by w rodzinnym mieście artysty
jedyne jego dzieło można było doprowadzić przez
zaniedbanie do takiego stanu. Piszę, że to jedyne
dzieło, choć to nie do końca prawda. W każdym razie
jedyne ogólnodostępne w centrum miasta. Oprócz
niedopuszczonych do fotografowania rzeźb w zbiorach
miejscowego Muzeum Górnośląskiego, w dzielnicy Bytomia,
Bobrku, na elewacji bocznej miejscowego kościoła
znajduje się odnowiony w ostatnich latach pomnik
poległych w I Wojnie Światowej powstały w 1925 roku. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Na dzieło składają się rzeźbione elementy |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
symbole m.in. męstwa |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
przejmująca alegoria wojny - samotna kobieta czekająca z
dzieckiem |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
podczas gdy mężczyzna walczy ze smokiem |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
oraz tablice z nazwiskami poległych |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Wspomniany bytomski historyk pan Przemysław Nadolski,
niekwestionowany autorytet w temacie rzeźb i pomników
okresu międzywojennego oraz ich twórców, a więc i Myrtka
twierdzi z przekonaniem, że to właśnie jego dzieło, choć
nie wymieniane w opracowaniach. Do takiego wniosku
skłaniają go własne badania archiwalne oraz podobieństwo
w przedstawieniu alegorii wojny do podobnego
przedstawienia na pomniku wykonanym przez Myrtka w
Opolu. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Dzieło wzniesiono ku czci poległych żołnierzy 63.
Regimentu Piechoty w 1924 roku. Stare zdjęcia pomnika z
oryginalnymi, obecnie usuniętymi, napisami i symbolami
obejrzec można na stronach internetowych:
http://fotopolska.eu/foto/226/226060.jpg
oraz
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/04/Gefallenendenkmal_Oppeln.jpg
|
|
|
Kolejne dzieło w Opolu znajdujemy na elewacji szkoły
przy ul. Reymonta, dawnego opolskiego Liceum Wyższego dla
Dziewcząt |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Jest to sześć figur uczennic z 1926 roku. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Przedstawiają od prawej
uczennicę piszącą |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
czytającą
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
uczącą się |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
próżnującą |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
liczącą |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
i... i ta ostania w niektórych źródłach występuje jako
"Górnoślązaczka". A może miała przedstawiać wstępującą
do zakonu? |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Podczas niedawnej renowacji fasady szkoły obejrzano
rzeźby dokładnie i okazało się, że są to odlewy
ceramiczne składające się z kilku części, puste w
środku. Przy okazji pomyślano o efektownym nocnym
oświetleniu.
Spod dawnego Oberlyzeum blisko jest na
ulicę Damrota. Tu zachowała się część kamienicy nr 10. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Elewację zdobi kompozycja rzeźbiarska Thomasa Myrtka. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
Niestety, jest to tylko fragment dzieła. Reszta
przepadła, wyburzona wraz z częścią budynku. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
No i na koniec zapraszam na opisywaną wcześniej
Grabówkę. Znalazłem tu trzy rzeźby i puste miejsce.
Resztę można wyczytać w przedstawionych wcześniej
artykułach. Przypomnę jedynie, e figury pochodzą z
elewacji budynku kasy oszczędności (Sparkasse) na
obecnej ulicy Ozimskiej. Dziś jest to budynek Banku
Zachodniego. Stały one na gzymsie i było ich 5 lub 6.
Przeniesiono je na ten skwer już w okresie przedwojennym
ustawiając przy placu zabaw dla dzieci. Stały tu do lat
70-tych, potem zaginęły "przy okazji" budowania pawilonu
"Pewex". Trzy z nich odkopał zupełnym przypadkiem
wspomniany wcześniej kolekcjoner, radny, pan Czerwiński
i ustawił nad Młynówką obok naleśnikarni prowadzonej
przez jego małżonkę. |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
To ostatnie miejsce to pusty postument pod rzeźbę, o
której wiedziałem już, że stoi w Gliwicach. Teraz
sytuacja wygląda nad Młynówką już trochę inaczej, choć
rzeźby są nadal bezmyślnie niszczone. |
|
|
|
|
|
|
|