Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda
skansen górniczy po kilku latach od ostatnich odwiedzin.
Tym razem
wybraliśmy się całą grupą.
Dostaliśmy z „urzędu” najlepszego
przewodnika
po skansenie. Od początku zainteresował wszystkich barwnym językiem
swych opowieści i przesympatycznym usposobieniem.
Żelazny punkt programu – odwiedziny w hali maszyny
parowej napędzającej koło wyciągowe szybu
Zdumiewająca jest ta maszyna. Mimo swego ogromu i wieku
pracuje zadziwiająco cicho
Czas ucieka – idziemy dalej
A tak prezentuje się nadszybie szybu Zabrze, gdzie wchodzi
się w świat starego warsztatu kopalnianego, lin, wózków z węglem
Pora na przejście do podziemi kopalni
Luiza, znajdujących się nieopodal szybu Zabrze. Przywitały nas stare
eksponaty kopalniane
W szatni nastąpiła mała metamorfoza w ubiorze
Wchodzimy w półmrok korytarzy
Posuwamy się za naszym przewodnikiem depcząc po podkładach starych torów.
Tędy przed laty przechodzili górnicy w drodze na szychtę
Miejscami było nie dość że ciasno, to jeszcze nisko.
Naszego bezpieczeństwa strzegły obudowy łukowe oraz sekcje obudów
zmechanizowanych.
Ogromne wrażenie zrobiła ta maszyna ze swoimi zębami (Jest to kombajn
chodnikowy Alpina, przeznaczony jak sama nazwa wskazuje do drążenia
chodników - tak, że częściej drąży w kamieniu niż w węglu)
Zabytkowa podziemna kolejka „Karlik” ciągle na
chodzie
Na wszelki wypadek
Wzdłuż chodników ciągnęły się kilometry przenośników taśmowych
i wagony załadowane urobkiem
Zbliżamy się do wyjścia, gdzie z szacunkiem kłaniamy się św.
Barbarze