„GLIWICKIE METAMORFOZY

Skansen Górniczy Królowa Luiza

Ewa Hordyniak

Małgorzata Malanowicz

 

Zabrze 2003

www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

POWRÓT NA SZLAK

 

 

       
   Początki kopalni "Królowa Luiza" w Zabrzu - przedsiębiorstwa, które rozpoczęło wielką industrializację Górnego Śląska w XIX i XX wieku - sięgają roku 1791. Rozwój górnictwa węgla kamiennego związany był z działalnością władz pruskich, które po zajęciu Śląska zainteresowały się tutejszymi bogactwami mineralnymi, zwłaszcza rudami srebra i ołowiu w okolicach Tarnowskich Gór.
       
   Ołów potrzebny był do wyrobu amunicji, a srebro miało wzbogacić skarb państwa. Surowcem niezbędnym dla rozwoju nowej kopalni rudy i huty w Strzybnicy był węgiel kamienny, który opalał piece hutnicze i poruszał odwadniające kopalnię pompy parowe. Istniejące tu niewielkie kopalnie węgla nie były w stanie zapewnić odpowiednich dostaw tego surowca. Z tego powodu zaczęto szukać, na zlecenie śląskiego starosty górniczego Fryderyka Wilhelma von Redena, zdatnych do eksploatacji pokładów węgla kamiennego. Poszukiwania prowadził Salomon Izaak, inżynier górniczy z Brabantu, który znalazł w 1790 roku znaczne pokłady koło Zabrza, gdzie rok później założono pierwszy państwowy zakład wydobywczy węgla kamiennego na Górnym Śląsku.

       
   Węgiel wybierano metodą odkrywkową lub szybami, których głębokość dochodziła do 30 metrów. Pokłady były rozcinane chodnikami na filary eksploatowane systemem zabierkowym. Do urabiania służyły żelazne kliny wbijane za pomocą młotów, którymi podcinano ławę węgla przy spągu i ociosach. Podcięty węgiel załamywał się sam, po czym ładowano go do skrzyń włócznych, które ciągnięte przez ludzi pod szyb, wyciągane były na powierzchnię za pomocą kołowrotów. Chodniki obudowywano drewnianymi stojakami i stropnicami.
       
   W pierwszy m roku istnienia kopalni wydobyto około 120 ton węgla na potrzeby zakładów w Strzybnicy. Produkcja szybko rosła i w 1796 roku wynosiła już 3800 ton. Dla zapewnienia takiego wydobycia wystarczała załoga składająca się z kierownika kopalni - sztygara, dwóch maszynistów, miercy węgla, 30 rębaczy, wiertacza, 14 ładowaczy oraz 14 hasplarzy, którzy ręcznymi kołowrotami wyciągali urobiony węgiel na powierzchnię.
       
   W 1795 roku zainstalowano pierwszą pompę odwadniającą, poruszaną maszyną parową, która znacznie przyczyniła się do dalszego wzrostu wydobycia.
   Węgiel z kopalni "Królowa Luiza" umożliwił powstanie Huty Królewskiej w Gliwicach, gdzie w 1796 roku uruchomiono pierwszy na kontynencie europejskim wielki piec opalany koksem. Wzrost zapotrzebowania huty na węgiel wpłynął więc na dalszy rozwój kopalni.

   Wysokie koszty odwadniania wyrobisk i transportu węgla skłoniły śląskie władze górnicze do podjęcia decyzji budowy tzw. Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej, która miała odprowadzać wodę z kopalń całego regionu węglowego i jednocześnie służyć do przewozu węgla w łodziach. Prace rozpoczęte w 1799 roku ciągnęły się aż do roku 1868, w którym sztolnia osiągnęła ponad 14 km długości, łącząc kopalnię "Król" w Chorzowie z kopalnią "Królowa Luiza". Jednak pierwszy spławny odcinek sztolni o głębokości 38 metrów ukończono już w 1810 roku, co umożliwiło odwodnienie zabrzańskiej kopalni i transport węgla do ujścia w centrum Zabrza, następnie Kanałem Kłodnickim do Odry i dalej Odrą w głąb Prus. Zachowany z 1819 roku opis sposobu, w jaki spławiano surowiec sztolnią brzmi następująco: "Robotnik stawał w pierwszej łodzi, opierał się rękami i głową o kołki wbite w tym celu w strop i ociosy sztolni, a nogami przesuwał cztery szczepione łańcuchami drewniane łodzie, zabierające około 16 ton ładunku netto (w każdej było 11 skrzyń z węglem o wadze około 370 kg). Gdy znalazł się w ostatniej łodzi, przechodził do pierwszej i znowu zaczynał przesuwać cały transport".

   Przepchanie w ten sposób 4 łodzi do ujścia sztolni, tj. około 2 km trwało 5-7 godzin, po czym skrzynie z urobkiem przeładowywano żurawiem do dużej łodzi, która kursowała po Kanale Kłodnickim do huty w Gliwicach i dalej do Odry.

   W latach dwudziestych XIX wieku wydobycie w kopalni zaczęło spadać, czego przyczyną było wyczerpywanie się pokładów zalegających powyżej poziomu Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej, a eksploatacja węgla w rejonach odległych od sztolni podrażała koszty transportu. Ponadto przewóz surowca w łodziach trwał długo, gdyż sztolnia była mało przepustowa.

   W takich okolicznościach Huta Gliwicka zaczęła zaopatrywać się w węgiel w kopalniach prywatnych, a po wybudowaniu szosy z Królewskiej Huty (obecnie Chorzów) do Gliwic, zrezygnowała zupełnie z dostaw z "Królowej Luizy".

   Wobec utraty głównego odbiorcy, władze górnicze zdecydowały się na rozpoczęcie eksploatacji poniżej poziomu Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej, która straciła znaczenie jako droga transportowa w latach trzydziestych ubiegłego wieku.

   Do 1916 roku odprowadzano nią wody kopalniane (podnoszone pompami do poziomu sztolni), po czym zasypano odcinek kanału pomiędzy kopalnią w Zabrzu a hutą w Gliwicach.

   W rezultacie okazało się, że budowa tego potężnego systemu odwadniająco-transportowego, jakim miała być Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna, stała się przedsięwzięciem spóźnionym w stosunku do robót górniczych i nie spełniła przewidzianej roli.

   Do ponownego rozwoju kopalni przyczyniło się powstanie w 1846 roku Górnośląskiej Kolei Żelaznej, prowadzącej z Berlina do Mysłowic przez Zabrze, a także budowa hut żelaza i koksowni na terenie miasta.
   W 1876 roku rozpoczęto eksploatację we wschodniej części zarezerwowanego dla kopalni pola górniczego. Ponadto zakład przez cały okres istnienia był własnością państwa pruskiego i korzystając z dotacji rządowych, stał się jednym z najnowocześniejszych na Śląsku. Świadczą o tym liczne innowacje techniczne oraz ilość wydobywanego surowca. Już w 1816 roku wydobycie było tu sześciokrotnie większe niż średnia produkcja innych kopalń na Górnym Śląsku, w 1867 roku przekroczyło 500 tys. ton, a w 1898 roku osiągnęło około 3 300 tys. ton - takiej ilości węgla nie wydobywała wtedy żadna z górnośląskich kopalń. Wraz ze wzrostem produkcji zwiększała się liczba zatrudnionych górników, która w 1913 roku doszła do 6932 osób ( 5,6 % wszystkich pracujących w kopalniach węgla na Górnym Śląsku).

   Rozwój kopalni możliwy był dzięki wielu inwestycjom. W latach 70-tych XIX wieku zastosowano po raz pierwszy na Śląsku nowoczesne metody drążenia szybów (tubingi, zamrażanie górotworu), których głębokość przekraczała 300 metrów.

   Na początku XX wieku pojawiły się wiertarki elektryczne i mechaniczne wrębiarki oraz rynny wstrząsane, służące do odstawy urobku. W 1921 roku zainstalowano nawet pierwsze skipy o pojemności 5 ton, służące do wyciągania węgla na powierzchnię.

   Kopalnia "Królowa Luiza" została w 1926 roku przejęta przez koncern państwowy " Preus-sag ", w trzy lata później podzielono ją na dwie części: "Pole Wschód" i "Pole Zachód". Po II wojnie światowej władze polskie połączyły znów obydwie kopalnie pod nazwą "Zabrze", a w 1976 roku włączono do niej kopalnię "Bielszowice".

   Podobnie jak poprzednio, tak i po wojnie, wydajność kopalni przekraczała średnią całego przemysłu węglowego, głównie dzięki wprowadzeniu nowoczesnych urządzeń: kombajnu węglowego typu "Donbass" i "Anderton", pierwszej w Polsce obudowy zmechanizowanej typu "Roof-master" i wielu innych.
   W 1973 roku zakończono produkcję na polu górniczym "Zabrze-Zachód", którego obiekty zostały wpisane do rejestru zabytków województwa katowickiego w 1993 roku jako dobra przemysłu i techniki o wartości historycznej w skali kraju. W tym samym roku Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu otworzyło Skansen Górniczy "Królowa Luiza", gdzie zachował się czytelny układ przestrzenny kopalni z drugiej połowy XIX wieku wraz z częścią budowy i wyposażenia.
   Najcenniejszym zabytkiem w skansenie jest unikatowa parowa maszyna wyciągowa o mocy 2 tys. KM, wyprodukowana w 1915 roku w Diilmen w Niemczech, która jeszcze kilka lat temu obsługiwała szyb o głębokości 503 metry. Nośnikiem liny wyciągowej jest tarcza cierna typu Koepe z wykładziną z drewna i skóry o średnicy 6 metrów i wysokości obrzeża 20 cm, o konstrukcji nitowanej. Maszyna wyposażona jest w hamulec manewrowy na parę i bezpieczeństwa na ciężar, ponadto posiada wskaźnik głębokości z 1928 roku i tachometr samopiszący z 1915 roku. Maszyna składająca się z dwóch cylindrów o średnicy 95,5 cm opuszczała klatki wyciągowe z prędkością około 10 metrów na sekundę przy ciśnieniu pary 12-8 atmosfer. Obecnie maszyna nie wyciąga urobku, ale turyści podziwiać mogą pracę tłoków wysuwających się z dwóch wielkich cylindrów oraz ruch potężnego koła pędnego. Uczestnictwo w pokazie pracy tego wyciągu pozwala przenieść się w czasy w których maszyny parowe tworzyły przemysłową erę naszej cywilizacji.

   W sąsiednim budynku nadszybia z wieżą wyciągową obejrzeć można urządzenie szybowe, czynny system łączności, warsztat szybowy, oddziałową stację ratowniczą, różnego rodzaju liny wyciągowe i wyposażenie klatek szybowych. Z wierzchołka stalowej, nitowanej wieży wyciągowej o wysokości 30 metrów podziwiać można panoramę Zabrza i okolicznych miast. W przylegającej do nadszybia rozdzielni uwagę zwiedzających przykuwają archaiczne urządzenia elektryczne z początku XX wieku. Warto również obejrzeć ciekawą przemysłową architekturę kompresorowni, warsztatu elektrycznego, akumulatorowni, maszynowni, łaźni łańcuszkowej i cechowni - budynków powstałych w II połowie XIX i początkach XX wieku. Na terenie skansenu znajduje się też, przeniesiona z likwidowanej kopalni "Siemianowice", parowa, bębnowa maszyna wyciągowa z 1910 roku.
   Po zapoznaniu się z naziemną częścią skansenu, można zejść sztolnią w podziemia kopalni o łącznej długości korytarzy 1560 metrów i głębokości do 35 metrów. Przechodząc wyrobiskami z pierwszej polowy ubiegłego stulecia, zlokalizowanymi na różnych poziomach i połączonych pochylniami, śledzimy rozwój techniki urabiania węgla na przykładzie XIX-wiecznego filara zabierkowego oraz maszyn i urządzeń ścianowych, pochodzących z lat 50-tych XX wieku. Zabytkowa kopalnia łączy się z nową częścią, wybudowaną w 1985 roku dla celów turystyczno-szkoleniowych. Wszystkie przekopy i przodki węglowe wyglądają tak samo jak w prawdziwej, współczesnej kopalni o głębokości 1000 metrów. Niezapomnianych wrażeń dostarcza przejście dwoma zmechanizowanymi ścianami i pokaz pracy struga, kombajnu ścianowego i chodnikowego. Ponadto można obejrzeć całą magistralę węglową, czyli urządzenia, dzięki którym węgiel transportowany jest od ściany do wózków, a także zróżnicowany tabor transportu podziemnego. Niebezpieczeństwo pracy w kopalni ilustruje widok zgniecionej stalowej obudowy w chodniku, zniszczonym podczas silnego tąpnięcia.

   Przyjeżdżając do Skansenu Górniczego "Królowa Luiza", można zobaczyć pozostałości kopalni, której wkład w rozwój Górnego Śląska trudno przecenić.

 

wyprawa pierwsza

 

wyprawa druga

 

 

Materiały źródłowe: folder reklamowy skansenu